- Kocham cię, Jeanne...
Klęczałem przed nią. Była doprawdy piękna, choć pochodziła z chłopskiego domu. Bardzo drobna dziewka przyodziana w zbroję z bożej łaski.
Wyciągnęła miecz w moją stronę i przycisnęła do gardła. Czułem ciepłą krew spływającą na moje szaty, barwiącą je na czerwono. Nie odsunąłem się jednak, mimo że anielskie ostrze mogło mnie zabić.
- Łżesz! Ty nie umiesz kochać! - wykrzyczała mi w twarz.
W jej oczach zaczęły lśnić łzy,dłoń dzierżąca miecz zaczęła się trząść.
- Jesteś zwykłym potworem!
Jak wile razy mnie tak nazywano. Potwór, monstrum, degenerat, oprawca, morderca... przypisywano mi te wszystkie epitety nie raz. Ale z jej ust zabolało mnie to szczególnie.
- Jeśli tak uważasz, zabij mnie...
Moje powierzchowne opanowanie skrywało jednak rozpadające się na kawałki serce.
Ostrze wbiło się głębiej w moją szyję. Patrzyłem jej w oczy. Jej surowy wyraz twarzy zapowiadał moją śmierć.
Zamknąłem powieki.
Zawahała się. Spuściła miecz.
- Zejdź mi z oczu! - zaczęła rzewnie płakać.
Jednak nie podniosłem się z ziemi.
- Wynoś się!
Jej krzyk był coraz głośniejszy. Coraz bardziej rozpaczliwy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?!
Nie powiedziałem ci, że jestem demonem, żeby cię nie stracić. Przez lata naszej znajomości przeklinałaś mnie, choć nieświadomie. A gdy przyszło ci dowiedzieć się prawdy, nie potrafiłaś mnie zabić. Michael naplótł ci o mnie najgorszych kłamstw. A mimo że w nie uwierzyłaś, nie potrafiłaś wbić miecza głębiej.
- Nienawidzę cię!
Odeszła. Patrzyłem za nią jeszcze długi czas, ale już nie wróciła...
- Sebastianie! Sebastianie! Coś ci się stało? - usłyszałem głos Ciela.
Spojrzałem na niego, nie do końca świadomy, co się stało. Zlizałem krew z jego ust i pojawiło się to...
Wspomnienie...
Ale dlaczego...?
- Kto to jest Jeanne?
- To była... - głos utknął mi w gardle- pierwsza... osoba, którą... pokochałem...
Poczułem ukłucie zazdrości. Miałem cichą nadzieję, że to ja jestem "tym pierwszym".
- I co się z nią stało? - dziwne, że Sebastianowi przypomina się jego ukochana akurat w "takim" momencie.
- Spalono ją na stosie... - w oczach demona dostrzegałem pustkę.
Jeanne, którą spalono na stosie...? No chyba nie...
- To ty się zakochałeś w Joannie d'Arc ?!
- Na to wygląda... - aż przysiadłem na łóżku z wrażenia.
Sebastian zakochał się w Dziewicy Orleańskiej. Ta informacja była jeszcze do przyjęcia, ale...
- A przypomniałeś sobie o tym w tej chwili, ponieważ...?
Demon usiadł na łóżku obok mnie i podrapał się po karku.
- Nie mam pojęcia... - westchnął.
- Szok...? - próbowałem wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie.
- Nie.
Naprawdę ciężko było mi coś wymyślić, ponieważ nie znam się na takich sprawach.
Mężczyzna nagle wyprostował się. Spojrzał na mnie oczami pełnymi zszokowania.
- Twoja dusza...ma moje wspomnienia.
O Boże... *o*. Jestem w cholernym szoku. Dzisiaj zaczęłam czytac Twojego bloga i... wow. Piszesz świetnie, historia cudowna i kocham Sebastia x Ciel. Chyba się uzależniłam. Pisz, pisz. Może kiedyś pogadamy na gg? :D
OdpowiedzUsuńDzięki :3.Jeśli chcesz to możemy pogadać.Mój numer GG jest w pierwszym poście :D
UsuńUjmę to tak: cholernie mnie zszokowałeś! Zamiast iść spać, bo pora późna, siedzę i zaczytuję się w Twojej twórczości. Dawno żaden blog tak mnie nie wciągnął! Wierz mi. A czytam u wielu, wielu piszących. To znaczy czytałam, bo ostatnie 4 miesiące cierpiałam na czasus brakus, bardzo popularne w dzisiejszych czasach schorzenie :D. Z pewnością Ty też się kiedyś z nim spotkałeś :). Jeśli nie, należysz do tych nielicznych szczęściarzy :D. W każdym razie ten rozdział to kolejna perełka na tym blogu. Tym, że Sebyś kochał Joannę sprawiłeś, że zbierałam dłuższa chwilę żuchwę z blatu biurka. No, no, no, zadziwiasz coraz bardziej :). I jeszcze to, że dusza Ciela ma w sobie wspomnienia Sebusia - wielkie brawa za ten pomysł!
OdpowiedzUsuń