Powiedzmy, że moje życie wróciło do normy. Względnie...
Wesoła kompania chyba nie usłyszała, ani nie widziała nic z mojego przedwczorajszego wyznania. Naprawdę cieszyłem się z tego, że Sebastian goni ich do pracy i nie mają czasu skupiać się na tym, co ich pracodawca robi, kiedy ich nie ma w pobliżu...
No właśnie, Sebastian...
Wszystko wróciło do normy. Demon odzywał się do mnie tak jak zwykle, wrócił złośliwe uwagi i łapanie za słówka. Mogłem cieszyć się jego dotykiem tak jak dawniej. Ale szczerze... liczyłem na coś więcej...
Nie mogę narzekać, bo mężczyzna faktycznie starał się być dla mnie milszy i chyba można powiedzieć, że nasze stosunki się ociepliły, tylko że... czułem jakby powstrzymywał się przed czymś. Może bał się przekroczyć granicy, którą wyznaczały relacje pomiędzy sługą a jego panem? Albo mój wiek go powstrzymywał...
Jak to beznadziejnie jest być dzieckiem. Oczywiście tylko z wyglądu, ale to faktycznie mogło być dość sporą przeszkodą...
To mnie właśnie dobiło. Z rezygnacją uderzyłem głową w stół.
- Paniczu, co ty robisz? - usłyszałem zza swoich pleców.
Byłem właśnie w trakcie jedzenia obiadu i Sebastian jak zwykle towarzyszył mi przy posiłku, stojąc za mną.
No właśnie stał. W sumie to nigdy nie wiedziałem, dlaczego kamerdynerom zabraniało się siedzieć w obecności swoich pracodawców.
- Może usiądziesz...? - zapytałem, kiedy już podniosłem lekko obolałą głowę ze stołu.
- Ale...
- Żadne ,,ale'', tylko siadaj - wszedłem mu w słowo, gdy chciał zaprotestować.
Nie polemizował już tylko odsunął sobie krzesło i usiadł. Wyglądał trochę pokracznie, ponieważ krzesło było dla niego nieco za małe i miał problemy wygodnym usadowieniem się na nim.
Chyba nigdy nie siedziałem przy stole w jadalni. Nie przypominam sobie bynajmniej takiego zajścia. Na ucztach, na które kiedyś mnie zapraszano, owszem siedziałem, jednakowoż nic nie jadłem...
- Otwórz usta... - powiedział chłopiec, machając mi w tym samym momencie widelcem na nabitą nań marchwią.
- Paniczu, ale ja nie jem ludzkiego jedzenia.
- To, że nie jesz, nie oznacza, że nie możesz. Mylę się? - uśmiechnął się złowieszczo.
- No nie...
- Więc nie marudź i otwieraj usta.
Posłusznie wykonałem polecenie i wręcz natychmiastowo poczułem na widelec na języku.Przeżułem warzywo, które na nim było i połknąłem.
- I jak?
- Jak dla mnie bez smaku.
- Dobra... to teraz następny kawałek.
Świetna zabawa. Męczenie Sebastiana naprawdę jest najlepszą rozrywką, jaką tylko mógłbym mieć.
- Ale ja nie chcę...
- Mnie tym katujesz, to teraz cierp - niech wie jak to jest.
Nadziałem na sztuciec następny kęs. Demon patrzył na mnie błagalnie.
- Chcesz po postu pozbyć się swojego obiadu, prawda paniczu?- rozgryzłeś mnie.
- Być może - odpowiedziałem na to z kamienną twarzą.
Znów zbliżyłem widelec do twarzy lokaja, na co odsunął głowę jak tylko mógł najdalej.
- No dalej. Nie mów, że się boisz... -z mojej perspektywy to naprawdę było bardzo zabawne. Pamiętam, że kiedy byłem mały, reagowałem tak samo i mama zawsze mówiła mi wtedy wyliczankę. - Za mamusię...
Sebastian spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Wpadka. Zapomniałem. Spochmurniałem, bo pewnie znów sprawiłem mu przykrość. Jest demonem, to chyba nie miał matki, która by o niego dbała.
Odłożyłem widelec na talerz i odsunąłem go od siebie.
- Przepraszam. Nie pomyślałem, że... no wiesz - nie potrafiłem tego ubrać w słowa.
-Nic się nie stało - usłyszałem.
Sebastian uśmiechnął się smutno...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkiego najlepszego z okazji piątku trzynastego ^ ^
Niech go męczy dalej *zaciesz* Ale gafe palnął, nie powiem, że nie. Jestem ciekawa, czy wspólnie będą szukać mu jego wspomnień. I czy coś się po nich zmieni czy nie. Nie dziwię się, że Sebastian się tak zachowuje a nie inaczej. Ma luki w pamięci po za tym wielu uczuć nie potrafi nazwać. Fajnie to rozgrywasz:) Ło, to wczoraj był piątek 13? *obudziła się w walentynki i sięga po kolejnego drinka*
OdpowiedzUsuńZa miłość naszych bohaterów!^^
Ciel jak postawi na swoim to nie ma przebacz, chociaż i tak wyczułam lekki wkurw Sebastiana. X"D Nie no, bardzo fajnie się zapowiada, aż nie mogę się doczekać co będzie dalej. c: Niestety odczytałam to dopiero teraz, więc życzę cudownie spędzonych walentynek! ♥ >w<
OdpowiedzUsuńJestem też bardzo ciekawa, czy Sebastianowi uda się przewrócić swoje wspomnienia, na temat uczuć, a może i nie tylko. Znakomicie się prezentuje to wszystko. >w<
OdpowiedzUsuńHahaha! Rewelacja! Uwielbiam ten duet :D. Oni na pewno się kochają, bo są świetni w swoich, powiedzmy, rozmowach :). I jeszcze ta wyliczanka - hahaha! Szkoda tylko, że zakończyła sie fatalnie...
OdpowiedzUsuńA co do piątku trzynastego to kocham takie dni! Sama urodziłam się trzynastego o trzynastej w piątek :D. Ktoś podbije stawkę? Raczej nie :D.
No i chyba czas pożegnać się. Patrzałki mi się kurczą, a to oznacza, że muszę iść spać. Powrócę do czytania i komentowania w wolnej chwili. Nie bój nic. A długo mnie tu nie będzie, kopnij mnie w zadek i przyprowadź za rączkę na swojego bloga, bo ludzka pamięć zawodna jest :).
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy,
R.
Ps. Pewnie już tniesz komara :D.