Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

piątek, 13 lutego 2015

Fragmenty duszy VIII (R)

  Powiedzmy, że moje życie wróciło do normy. Względnie...
  Wesoła kompania chyba nie usłyszała, ani nie widziała nic z mojego przedwczorajszego wyznania. Naprawdę cieszyłem się z tego, że Sebastian goni ich do pracy i nie mają czasu skupiać się na tym, co ich pracodawca robi, kiedy ich nie ma w pobliżu...
  No właśnie, Sebastian...
  Wszystko wróciło do normy. Demon odzywał się do mnie tak jak zwykle, wrócił złośliwe uwagi i łapanie za słówka. Mogłem cieszyć się jego dotykiem tak jak dawniej. Ale szczerze... liczyłem na coś więcej...
  Nie mogę narzekać, bo mężczyzna faktycznie starał się być dla mnie milszy i chyba można powiedzieć, że nasze stosunki się ociepliły, tylko że... czułem jakby powstrzymywał się przed czymś. Może bał się przekroczyć granicy, którą wyznaczały relacje pomiędzy sługą a jego panem? Albo mój wiek go powstrzymywał...
  Jak to beznadziejnie jest być dzieckiem. Oczywiście tylko z wyglądu, ale to faktycznie mogło być dość sporą przeszkodą...
  To mnie właśnie dobiło. Z rezygnacją uderzyłem głową w stół.
   - Paniczu, co ty robisz? - usłyszałem zza swoich pleców.
   Byłem właśnie w trakcie jedzenia obiadu i Sebastian jak zwykle towarzyszył mi przy posiłku, stojąc za mną.
   No właśnie stał. W sumie to nigdy nie wiedziałem, dlaczego kamerdynerom zabraniało się siedzieć w obecności swoich pracodawców.
   - Może usiądziesz...? - zapytałem, kiedy już podniosłem lekko obolałą głowę ze stołu.
   - Ale...
   - Żadne ,,ale'', tylko siadaj - wszedłem mu w słowo, gdy chciał zaprotestować.
   Nie polemizował już tylko odsunął sobie krzesło i usiadł. Wyglądał trochę pokracznie, ponieważ krzesło było dla niego nieco za małe i miał problemy wygodnym usadowieniem się na nim.

   Chyba nigdy nie siedziałem przy stole w jadalni. Nie przypominam sobie bynajmniej takiego zajścia. Na ucztach, na które kiedyś mnie zapraszano, owszem siedziałem, jednakowoż nic nie jadłem...
   - Otwórz usta... - powiedział chłopiec, machając mi w tym samym momencie widelcem na nabitą nań marchwią.
   - Paniczu, ale ja nie jem ludzkiego jedzenia.
   - To, że nie jesz, nie oznacza, że nie możesz. Mylę się? - uśmiechnął się złowieszczo.
   - No nie...
   - Więc nie marudź i otwieraj usta.
   Posłusznie wykonałem polecenie i wręcz natychmiastowo poczułem na widelec na języku.Przeżułem warzywo, które na nim było i połknąłem.
   - I jak?
   - Jak dla mnie bez smaku.
   - Dobra... to teraz następny kawałek.

   Świetna zabawa. Męczenie Sebastiana naprawdę jest najlepszą rozrywką, jaką tylko mógłbym mieć.
    - Ale ja nie chcę...
    - Mnie tym katujesz, to teraz cierp - niech wie jak to jest.
   Nadziałem na sztuciec następny kęs. Demon patrzył na mnie błagalnie.
    - Chcesz po postu pozbyć się swojego obiadu, prawda paniczu?- rozgryzłeś mnie.
    - Być może - odpowiedziałem na to z kamienną twarzą.
   Znów zbliżyłem widelec do twarzy lokaja, na co odsunął głowę jak tylko mógł najdalej.
    - No dalej. Nie mów, że się boisz... -z mojej perspektywy to naprawdę było bardzo zabawne. Pamiętam, że kiedy byłem mały, reagowałem tak samo i mama zawsze mówiła mi wtedy wyliczankę. - Za mamusię...
   Sebastian spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Wpadka. Zapomniałem. Spochmurniałem, bo pewnie znów sprawiłem mu przykrość. Jest demonem, to chyba nie miał matki, która by o niego dbała.
   Odłożyłem widelec na talerz i odsunąłem go od siebie.
    - Przepraszam. Nie pomyślałem, że... no wiesz - nie potrafiłem tego ubrać w słowa.
    -Nic się nie stało - usłyszałem.
   Sebastian uśmiechnął się smutno...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkiego najlepszego z okazji piątku trzynastego ^ ^
  

4 komentarze:

  1. Niech go męczy dalej *zaciesz* Ale gafe palnął, nie powiem, że nie. Jestem ciekawa, czy wspólnie będą szukać mu jego wspomnień. I czy coś się po nich zmieni czy nie. Nie dziwię się, że Sebastian się tak zachowuje a nie inaczej. Ma luki w pamięci po za tym wielu uczuć nie potrafi nazwać. Fajnie to rozgrywasz:) Ło, to wczoraj był piątek 13? *obudziła się w walentynki i sięga po kolejnego drinka*
    Za miłość naszych bohaterów!^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciel jak postawi na swoim to nie ma przebacz, chociaż i tak wyczułam lekki wkurw Sebastiana. X"D Nie no, bardzo fajnie się zapowiada, aż nie mogę się doczekać co będzie dalej. c: Niestety odczytałam to dopiero teraz, więc życzę cudownie spędzonych walentynek! ♥ >w<

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem też bardzo ciekawa, czy Sebastianowi uda się przewrócić swoje wspomnienia, na temat uczuć, a może i nie tylko. Znakomicie się prezentuje to wszystko. >w<

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha! Rewelacja! Uwielbiam ten duet :D. Oni na pewno się kochają, bo są świetni w swoich, powiedzmy, rozmowach :). I jeszcze ta wyliczanka - hahaha! Szkoda tylko, że zakończyła sie fatalnie...

    A co do piątku trzynastego to kocham takie dni! Sama urodziłam się trzynastego o trzynastej w piątek :D. Ktoś podbije stawkę? Raczej nie :D.

    No i chyba czas pożegnać się. Patrzałki mi się kurczą, a to oznacza, że muszę iść spać. Powrócę do czytania i komentowania w wolnej chwili. Nie bój nic. A długo mnie tu nie będzie, kopnij mnie w zadek i przyprowadź za rączkę na swojego bloga, bo ludzka pamięć zawodna jest :).

    Pozdrawiam i życzę dobrej nocy,

    R.

    Ps. Pewnie już tniesz komara :D.

    OdpowiedzUsuń