Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

poniedziałek, 9 lutego 2015

Fragmenty duszy V (R)

  Ten ogień wydawał się inny. Nie taki, który niesie zagładę wszystkiemu, co napotka na swojej drodze. Zdawało mi się, że ten płomień miał symbolizować męczeństwo, a nie zło.
  Wpatrywałem się w rękę Sebastiana jak ciele patrzące się na malowane wrota. Zacząłem jednak uświadamiać sobie pewien fakt...
  - Kłamiesz! Masz duszę, więc nie musisz jej szukać!
  Demon zacisnął pięść, a ogień zniknął. W pomieszczeniu zapanowała kompletna ciemność i zaczęło robić się  jeszcze zimniej. Mężczyzna wyprostował się znów.
  - Nie szukam całej duszy. Moja dusza nie jest kompletna. Brakuje pewnej jej części, której szukam od stuleci - nadal nie miałem pewności, czy on czegoś nie kręci.
  - Jakiej zatem części jej brak? Każda dusza ma postać płomienia, czy tylko dusza demona?
  - Dusza przybiera taki kształt jaki pasuje do właściciela. Nie wszystkie demony mają serce z ognia - no i wreszcie dowiem się o demonach czegoś ciekawego...
  - A jakiej części tobie brakuje? - nie odpuszczę ci tego pytania, nawet o tym nie myśl.
  - Ja nie mam wspomnień.
   Zapadła przytłaczająca cisza. Zrobiło mi się go tak dziwnie żal. Chyba lepiej mieć złe wspomnienia, niż nie mieć żadnych. Moje wspomnienia pchają mnie do przodu, choć są okropne i nie życzyłbym nikomu takiej przeszłości.
  - Ale żadnych? -zapytałem, starając się nie okazywać tego, że mu współczuję.
  - Pamiętam wszystko odkąd pojawiłem się na ziemi...


  Tak. Pamiętam doskonale każdy mord, który sprawiłem. Każde zabójstwo. Każdą bitwę, którą dowodziłem. Każde miasto, które zostało przeze mnie spalone. Czyniłem okropne rzeczy, ale nie z własnej woli.
  Służba ludziom miała być moją pokutą, ale czy to właśnie Bóg miał na myśli? Po królu Salomonie nie miałem już prawego pana. Każdy z następnych wykorzystywał mnie do siania popłochu, podporządkowywania sobie innych, mordowania... a ja nie mogłem się nawet sprzeciwić.
  Wszystko przez to znamię, które na mnie zostawiłeś Boże. O to ci chodziło? Żebym przez całe swoje istnienie zabijał ludzi? Moją karą ma być to, że żyję z brzemieniem oprawcy?
  Mam cierpieć za to co zrobiłem.Ale co ja właściwie ci zawiniłem...?
   - ...ale nie pamiętam niczego sprzed mojego upadku.


  - Upadku...? - jakiego znów upadku? Chyba jednak głupim pomysłem było zrezygnowanie z nauki religii. A tak, teraz pamiętam! - Byłeś aniołem?
  Usłyszałem tylko ciche potwierdzenie w odpowiedzi. Nie mogłem tego wszystkiego przetrawić. Nie docierał do mnie sens tych słów. Spędziłem z Sebastianem już trzy lata, a tak naprawdę nic o nim nie wiem.
  Zauważyłem, że zgarbił się trochę i spuścił smętnie głowę. Sprawiłem mu przykrość, pytając o to? Może faktycznie to było trochę nie na miejscu pytać się go o takie rzeczy. On też nie rozdrapywał mi starych ran.  Tylko, że on wiedział o mnie wszystko, a ja o nim nic...
  - Mogę cię jeszcze o coś zapytać? - skinął lekko głową, prawie niezauważalnie.
  - Te listy... - nie krzycz za grzebanie w rzeczach - ...do kogo są? A przede wszystkim co to za dziwna pieczęć?
  Demon podszedł do swojego biurka i zapalił świeczkę. Wyciągnął z niego stempel, który oglądałem zanim się tu zjawił. Skinął na mnie, bym podszedł bliżej. Zbliżyłem się więc do niego. Klęknął, skierowany do mnie placami. Koszula zsunęła się z jego bladych ramion, osłaniając tym samym kark i chude, lecz umięśnione, plecy mężczyzny. Odgarnął włosy zasłaniające szyję, czym odsłonił coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.
  Na karku miał wypalony taki sam znak jak był na pieczęci...
  - To jest moje znamię. To przez nie muszę pozwalać na to, by ludzie mną pomiatali - oznajmił beznamiętnym tonem.
  Coś we mnie pękło...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten post dedykowany jest Vanilii Windrose,która mnie wspiera od początku.Dziękuję ^ ^.

8 komentarzy:

  1. Ło, ale dobry motyw. No tak, w końcu diabeł jest upadłym aniołem... Z tymi wspomnieniami super wymyśliłeś:D Łoooo dowiadujemy się przeszłości Sebcia na ziemi. Pomysłowe. Do tego ten jego grzech za który go skazano na wieczne potępienie. Pewnie będzie mhroczy <3 Bardzo, ale bardzo mnie to ciekawi! Do tego ten znak na karku :3 (wcale nie robi kyaaaa jak debili) Ciel wykazuje mu tak dużo zainteresowania, zastanawia mnie, czy demon to jakoś skomentuje^^ Zaczyna się robić interesująco:)

    OdpowiedzUsuń
  2. PS Och, dedykacje przeoczyłam O.O Miło mi^^ *drapie się po karku i śmieje z zakłopotaniem trzepiąc go po ramieniu* No weź, nie trzeba było! xD Dodawaj mi kolejny rozdział lepiej xD ;) *zero litości*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech ludzie wiedzą kto amatorów wspiera XD Z tym sigilem na karku to się umiejętnościami edycji nie popisałem,ale chciałem to jakoś koniecznie zobrazować :D

      Usuń
    2. Lol, sam to robiłeś? na tym zdjęciu? Ten wzór na karku? o.O *nie poznałaby, że dorobione*

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. A no dorobione.Jak chcesz to ci mogę oryginał wysłać ;D.To poprzednie też edytowałem,a pierwsze to była somoróbka w całości XD

      Usuń
  3. Łe, super, w ogóle fajne to pod rozdziały pasuje:)! A możesz;D vanilia-f@wp.pl :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamiast "z przed" używamy "sprzed" :). Znowu się czepiam, wiem :D. Wybacz, ja już tak mam :D. A jak się gniewasz, napisz mi to zniknę stąd na zawsze :).

    A teraz coś odnośnie samej notki. Czemu taka krótka, hę?! Chcesz mej śmierci, co? W każdym razie pomysł, że Sebuś był wcześniej aniołem jest klawy :). Bardzo mi się podoba :). Urzekło mnie to, że z takim jakby zrezygnowaniem opowiada o swoich życiowych perypetiach. Gdzie ten jego wiecznie kpiący uśmieszek, hę? I to specyficzne poczucie humoru, co? Miejmy nadzieję, że wkrótce się pojawi :D. W każdym razie dodam coś jeszcze: zarywam noc przez Twojego bloga! To powinno być karalne! Kończenie w takich momentach! Jak możesz? Ech, no nic, już się uspokajam :D. I pędzę dalej :D. Najwyżej będę z rańca sobowtórem zombie :D. Albo bardzo zirytowanego demona :D.

    OdpowiedzUsuń