Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

sobota, 14 lutego 2015

Fragmenty duszy IX (R)

   Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny. Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie (...). Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość. Pod wpływem rozkwitu twego handlu wnętrze twoje napełniło się uciskiem i zgrzeszyłeś, wobec czego zrzuciłem cię z góry Bożej i jako cherub opiekun zniknąłeś spośród błyszczących kamieni. Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twej piękności, zanikła twoja przezorność z powodu twego blasku (...).
  
   Biblię czytam...
   Ludzie, świat się kończy!
   Ale czego się nie robi...
   Byłem pewny, że Sebastian nie będzie mi chętnie opowiadał o swojej przeszłości, skoro sam nie wiele z niej pamięta. Zabrałem się zatem, do czytania owego dzieła i stwierdzam, że bardziej okrutnej książki jeszcze nigdy nie czytałem. Mordy i gwałty jako chleb powszedni. Za zgodą wielce miłosiernego, bo jakże by inaczej...
   Miałem wolny wieczór. Coś nowego, gdyż zwykle byłem wręcz zawalony papierkową robotą. Nienawidziłem przeglądać dokumentów. Dlatego, kiedy nadeszła ta miła odmiana, postanowiłem zająć się czymś prawie pożytecznym.
   Niestety nie wyniosłem stąd żadnych przydatnych informacji. Demon pozostał taką samą enigmą, jaką był przed południem. Demotywujące...
   Było tu kilka fragmentów, które dotyczyły upadku Lucyfera i innych aniołów, ale na ile mogłem je połączyć z moim lokajem...?
   Wygląda na to, że będę musiał sam go o to zapytać. Nie cieszyła mnie ta myśl. Takie rozmowy między mną a Sebastianem nie przynosiły zwykle niczego dobrego.
   Westchnąłem, po czym usłyszałem pukanie do drzwi. Dochodziła siódma i kamerdyner właśnie przyniósł mi podwieczorek. Ciasto francuskie z jabłkami i cynamonem oraz czerwona herbata.
   Z ochotą zabrałem się do pochłaniania przygotowanego przez mężczyznę deseru. Zdecydowanie ze wszystkich posiłków najbardziej uwielbiałem podwieczorki. Sebastianowi wypieki i słodycze wychodziły wręcz nieziemsko...
  Lokaj dostrzegł otwarte Pismo, zaglądając mi przez ramię.
  - Nie czytaj tego. To tylko kłamstwa i stek bzdur - oznajmił, gdy zobaczył na jakim fragmencie się zatrzymałem. Chciałem mu wygarnąć, że mnie się nie poucza, ale usta miałem zapełnione jabłkowym musem.
  - Pragnę cię uświadomić, że nie mam innego źródła informacji, a ty zapewne nie zechcesz mi o tym opowiedzieć, prawda? - zapytałem, gdy wreszcie skończyłem jeść.
  - Nie pytałeś... - demon przewrócił oczami sugestywnie.
  Miał racje. Ale na pewno jakbym go o to zapytał, dostałbym odpowiedź wymijającą. Już tak czasem bywało.
  - Opowiesz mi?
  - Hmmm... - teatralne zamyślenie Sebastiana. - Zastanowię się. Jak mnie panicz ładnie poprosił, to zastanowię się szybciej.
  Chwila, że jak?
  Minęła minuta, zanim dotarły do mnie te słowa. On śmie stawiać mi warunki?! Jakim prawem?!
  Sebastian uwielbiał dopiekać mi na wszelkie sposoby, ale tym razem pokażę mu, że ja się nie poddaje!
  Lokaj pochylał się lekko w moją stronę nad blatem biurka. Przeciągnąłem go za krawat bliżej do mnie. Zrobiłem to...

  Jego pocałunek był niewprawny i niewinny. Z drugiej strony jednak namiętny i przepełniony uczuciami.  Delikatny niczym trzepot motylich skrzydełek...
  Runął mur. Ściana kontraktu, którą tak desperacko starałem się utrzymać, skruszyła się...
  
  - Taka prośba ci wystarczy? - zapytałem przewrotnie, starając się wyglądać na osobą, która wcale nie działała przed chwilą pod wpływem chwili i wszystko miała pod kontrolą.
  Sebastian nachylał się jeszcze przez chwile nad biurkiem otumaniony. Aż tak go zszokowałem? Nie najgorzej Ciel, nie najgorzej...
  Prawdopodobnie jak Elizabeth się dowie, to ukatrupi mnie albo demona.Albo obu. Ale załóżmy, że jednak niczego się nie dowie.
  - Tak... zdecydowanie wystarczy - odpowiedział kamerdyner.
  Nadal wyglądał, jakby nie zrozumiał, co się właściwie stało. Uśmiechnąłem się na widok jego zamglonych oczu. Niewątpliwie byłem bardzo zadowolony ze swojego dokonania.
 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozdrawiam wszystkich,którzy spędzili już miło Walentynki oraz tych,którzy mają jeszcze wszystko przed sobą :D

2 komentarze:

  1. Ulalala, dobrze wałkujesz zagadkę Ciel! *bije brawo* Nareszcie. >w< Hm, ciekawe, ciekawe... Może ten (niby) niewinny pocałunek choć troszkę przypomni Sebastianowi, jak to było kiedyś...? Oh Ciel, Ty mały spryciarzu. >w< Czekam z niecierpliwością na więcej i jak zawsze rozdział godny podziwu. Ja również gorąco pozdrawiam! c:

    OdpowiedzUsuń
  2. "Demotywujące" - leżę i nie wstaję :D. Idealnie dobrane słowo do sytuacji :). Kurcze, chyba sięgnę po Biblię i przeczytam ją w całości, bo jej fragmenty potrafią być epickie :D. Zaskoczyłeś mnie jednym. Sebuś zawsze zwracał się do Ciela per "paniczu", a tutaj jakbyś zapomniał. Przynajmniej na początku nie było tego, tylko przeszli nagle na "ty". Nie żeby jakoś bardzo to przeszkadzało, ale brzmi inaczej niż Kurosz, którego znam :D. W każdym razie to Twój fanfik, ale ja, jako czytelniczka, mogę ponarzekać, prawda? Tyle mojego :D.

    Hahaha! Sebuś, rozpieprzasz system, ot co! Bardzo podobało mi się to, co powiedział do Ciela :D. No i przyznam szczerze, że po hrabim spodziewałam się właśnie takiej otwartości :). Przyjął wyzwanie, czym niezmiernie mnie ucieszył! I te mury, które runęły - no super to opisałeś! Sebuś chyba zdał sobie sprawę co się święci :).

    Wkradł Ci się błąd, który rzucił mi się w oczy: "pokarze " - powinno być pokażę :D. A reszta całkiem spoko. Twój styl, jak zawsze, urzekł mnie, no i ten parring ♥. Pędzę dalej :). Ciekawe, co dla nas przygotowałeś?

    R.

    OdpowiedzUsuń