Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

sobota, 21 lutego 2015

Fragmenty duszy XVI (R)

  Nie wzdychaj...
  Nie szlochaj...
  Nie pokazuj nikomu swoich słabości...
  Nie otwieraj serca...
  Nie ufaj nikomu....

  "Chcę pobyć sam. Muszę to przemyśleć. Przepraszam..."
  Te słowa odbijały się w mojej głowie od kilku godzin. Choć miałem wrażenie, jakby błąkały się po moim umyśle przez całą wieczność.
  Sebastian pewnie obwinia się o to co się stało. Tylko, że nie było się o co obwiniać. Dałem mu się dotykać, bo tego chciałem. Nie zrobił mi żadnej krzywdy, ale najwyraźniej myślał inaczej. Gdybym wiedział, co on myśli, byłoby o wiele prościej.
  Teraz stoję przed drzwiami pokoju, w którym przyszło mi być tak niewiele razy. Wpatruję się w ciemne drewno i zastanawiam się, czy odejść, czy odważyć się zapukać.
  Myślałem, że przez te kilka dni zbliżyliśmy się do siebie. Tak mi się tylko wydawało. Jeden krok do przodu, dwa kroki w tył. Tylko w czym tkwi problem?
   Podnoszę rękę z zamiarem zapukania. Zatrzymuję ją jednak.
   Zaczynam marznąć od stania tutaj w samej koszuli nocnej. Powinienem spać, ale nie mogłem zasnąć.
   Pukam w końcu. Ledwo dosłyszalnie. Nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. Pukam głośniej. Nadal nic.
    - Sebastianie, jesteś tam?
   Odpowiedziała mi cisza.
   Otwieram drzwi. Jest
   Leży na łóżku zwinięty w kłębuszek. Twarzą skierowaną do ściany. Podchodzę do niego.
   Nie odwraca głowy. Nie porusza się.
   Patrzę na jego twarz. Ma zamknięte oczy. Na policzkach widać ślady łez. Śpi...
    - Wyglądasz żałośnie... - mówię cicho, nie oczekując odpowiedzi.
    - Wiem...

   Masz rację. Taki właśnie jestem. Żałosny.
   Nie potrafiący kontrolować samego siebie. Nie potrafiący odczytywać własnych uczuć. Zamknięty w sobie. Uciekający od problemów. Uciekający od cierpienia...
    - Nie uda ci się uciec przede mną...
  Ciel usiadł na łóżku i  zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie. Jego dłoń była zimna. Musiał długo stać przed drzwiami. Jak mogłem tego nie wyczuć? Czyżby smutek otępiał zmysły?
    - Przemyślałeś już to, co miałeś zamiar przemyśleć?
  Dobre pytanie.
    - Myślę,że tak... - odpowiadam, choć w ogóle nie mam ochoty na rozmowę.
    - Powiesz mi nad czym rozmyślałeś?

   Z niego zawsze ciężko jest wyciągnąć cokolwiek. Westchnąłem, kiedy domyśliłem się, że zapewne mi nie odpowie.
   - Dobra. Nie chcesz, nie mów!
  Zabrałem rękę z włosów demona i wstałem. Wracam do swojego łóżka jak taki jesteś!
   - Po co to tu przyszedłeś?
   - Chciałem ci powiedzieć, że nie czuję się przez ciebie pokrzywdzony... - mamroczę.
  Sebastian odwraca głowę w moją stronę.
   - Nie?
   - A dlaczego miałbym się tak czuć, skoro sam tego chciałem. Zdaję sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji jakie z tego płyną.
   Demon patrzy na mnie z niedowierzeniem wypisanym na twarzy.
   - Naprawdę tego nie żałujesz?
   - Dlaczego, ty musisz być taki oporny?... Nie! Nie żałuje tego!
   Mężczyzna patrzy na mnie oszołomiony. Wstaje nagle i przytula mnie. Łączy nasze wargi w pocałunku. Nienachalnym. Jakby sprawdzał teren, niepewny czy może tu być...
   Gdy nie zauważył sprzeciwu z mojej strony, zaczął przygryzać moją dolną wargę. Musiałem złapać się za kołnierz jego koszuli, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Zamknąłem oczy, by móc w pełni rozkoszować się tym doznaniem. Jęknąłem, kiedy język mężczyzny wślizgnął się między moje wargi. Był taki wprawny w tym co robił. Subtelnie pieścił  moje dziąsła i podniebienie. Zatracałem się w przyjemności, jaką mi dawał. Nieporadnie starałem się oddać pocałunek.
   - Kochasz mnie? - zapytał, gdy zaczęło brakować mi tchu.
   - Dlaczego pytasz o to akurat teraz? - odpowiedziałem zadyszany.
   Wiedziałem, że jestem cholernie zarumieniony i nie wyglądam teraz jak na hrabiego przystało, ale nie dbałem o to. Chciałem jeszcze raz!
   Pocałowałem Sebastiana. Nie wiedziałem jak prosić o więcej, dlatego najlepszym pomysłem wydało się zrobienie tego samego co demon. Nie musiałem długo czekać, ponieważ mężczyzna od razu zrozumiał, o co mi chodzi. Wydłużone kły ponownie przygryzły moją wargę,t ym razem mocniej. Aż poleciało odrobinę krwi.
  Nie bolało mnie to jednak szczególnie. W pewnym sensie było nawet przyjemne. Heh... jeszcze się okaże, że jestem masochistą...
  Demon zlizał czerwone krople z mojej wargi i podbródka. Jego ciało zastygło momentalnie, a źrenice rozszerzyły się.
   - Jeanne...?
 

1 komentarz:

  1. No nie! Nie! Nie! Nie! Kurde, ale ta ich miłość skomplikowana! W zasadzie chyba każda jest taka na swój sposób :D. W każdym razie bardzo przyjemnie czytało mi się rozdział. To zamartwianie się Ciela było urocze! A pocałunek - cudo ♥. I jeszcze ten masochista - Ciel, błagam! Już samo to, że zaprzedałeś duszę demonowi sprawi, żeś jest masochistą :D. Nie rozumiem tej twojej rozterki :D. Widać, Sebusiowi to pasuje :D. Ale teraz ważniejsze: kim jest Jeanne? Kolejna zagadka! I co robi w posiadłości Phantomhive?

    OdpowiedzUsuń