Nie wzdychaj...
Nie szlochaj...
Nie pokazuj nikomu swoich słabości...
Nie otwieraj serca...
Nie ufaj nikomu....
"Chcę pobyć sam. Muszę to przemyśleć. Przepraszam..."
Te słowa odbijały się w mojej głowie od kilku godzin. Choć miałem wrażenie, jakby błąkały się po moim umyśle przez całą wieczność.
Sebastian pewnie obwinia się o to co się stało. Tylko, że nie było się o co obwiniać. Dałem mu się dotykać, bo tego chciałem. Nie zrobił mi żadnej krzywdy, ale najwyraźniej myślał inaczej. Gdybym wiedział, co on myśli, byłoby o wiele prościej.
Teraz stoję przed drzwiami pokoju, w którym przyszło mi być tak niewiele razy. Wpatruję się w ciemne drewno i zastanawiam się, czy odejść, czy odważyć się zapukać.
Myślałem, że przez te kilka dni zbliżyliśmy się do siebie. Tak mi się tylko wydawało. Jeden krok do przodu, dwa kroki w tył. Tylko w czym tkwi problem?
Podnoszę rękę z zamiarem zapukania. Zatrzymuję ją jednak.
Zaczynam marznąć od stania tutaj w samej koszuli nocnej. Powinienem spać, ale nie mogłem zasnąć.
Pukam w końcu. Ledwo dosłyszalnie. Nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. Pukam głośniej. Nadal nic.
- Sebastianie, jesteś tam?
Odpowiedziała mi cisza.
Otwieram drzwi. Jest
Leży na łóżku zwinięty w kłębuszek. Twarzą skierowaną do ściany. Podchodzę do niego.
Nie odwraca głowy. Nie porusza się.
Patrzę na jego twarz. Ma zamknięte oczy. Na policzkach widać ślady łez. Śpi...
- Wyglądasz żałośnie... - mówię cicho, nie oczekując odpowiedzi.
- Wiem...
Masz rację. Taki właśnie jestem. Żałosny.
Nie potrafiący kontrolować samego siebie. Nie potrafiący odczytywać własnych uczuć. Zamknięty w sobie. Uciekający od problemów. Uciekający od cierpienia...
- Nie uda ci się uciec przede mną...
Ciel usiadł na łóżku i zaczął delikatnie głaskać mnie po głowie. Jego dłoń była zimna. Musiał długo stać przed drzwiami. Jak mogłem tego nie wyczuć? Czyżby smutek otępiał zmysły?
- Przemyślałeś już to, co miałeś zamiar przemyśleć?
Dobre pytanie.
- Myślę,że tak... - odpowiadam, choć w ogóle nie mam ochoty na rozmowę.
- Powiesz mi nad czym rozmyślałeś?
Z niego zawsze ciężko jest wyciągnąć cokolwiek. Westchnąłem, kiedy domyśliłem się, że zapewne mi nie odpowie.
- Dobra. Nie chcesz, nie mów!
Zabrałem rękę z włosów demona i wstałem. Wracam do swojego łóżka jak taki jesteś!
- Po co to tu przyszedłeś?
- Chciałem ci powiedzieć, że nie czuję się przez ciebie pokrzywdzony... - mamroczę.
Sebastian odwraca głowę w moją stronę.
- Nie?
- A dlaczego miałbym się tak czuć, skoro sam tego chciałem. Zdaję sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji jakie z tego płyną.
Demon patrzy na mnie z niedowierzeniem wypisanym na twarzy.
- Naprawdę tego nie żałujesz?
- Dlaczego, ty musisz być taki oporny?... Nie! Nie żałuje tego!
Mężczyzna patrzy na mnie oszołomiony. Wstaje nagle i przytula mnie. Łączy nasze wargi w pocałunku. Nienachalnym. Jakby sprawdzał teren, niepewny czy może tu być...
Gdy nie zauważył sprzeciwu z mojej strony, zaczął przygryzać moją dolną wargę. Musiałem złapać się za kołnierz jego koszuli, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Zamknąłem oczy, by móc w pełni rozkoszować się tym doznaniem. Jęknąłem, kiedy język mężczyzny wślizgnął się między moje wargi. Był taki wprawny w tym co robił. Subtelnie pieścił moje dziąsła i podniebienie. Zatracałem się w przyjemności, jaką mi dawał. Nieporadnie starałem się oddać pocałunek.
- Kochasz mnie? - zapytał, gdy zaczęło brakować mi tchu.
- Dlaczego pytasz o to akurat teraz? - odpowiedziałem zadyszany.
Wiedziałem, że jestem cholernie zarumieniony i nie wyglądam teraz jak na hrabiego przystało, ale nie dbałem o to. Chciałem jeszcze raz!
Pocałowałem Sebastiana. Nie wiedziałem jak prosić o więcej, dlatego najlepszym pomysłem wydało się zrobienie tego samego co demon. Nie musiałem długo czekać, ponieważ mężczyzna od razu zrozumiał, o co mi chodzi. Wydłużone kły ponownie przygryzły moją wargę,t ym razem mocniej. Aż poleciało odrobinę krwi.
Nie bolało mnie to jednak szczególnie. W pewnym sensie było nawet przyjemne. Heh... jeszcze się okaże, że jestem masochistą...
Demon zlizał czerwone krople z mojej wargi i podbródka. Jego ciało zastygło momentalnie, a źrenice rozszerzyły się.
- Jeanne...?
No nie! Nie! Nie! Nie! Kurde, ale ta ich miłość skomplikowana! W zasadzie chyba każda jest taka na swój sposób :D. W każdym razie bardzo przyjemnie czytało mi się rozdział. To zamartwianie się Ciela było urocze! A pocałunek - cudo ♥. I jeszcze ten masochista - Ciel, błagam! Już samo to, że zaprzedałeś duszę demonowi sprawi, żeś jest masochistą :D. Nie rozumiem tej twojej rozterki :D. Widać, Sebusiowi to pasuje :D. Ale teraz ważniejsze: kim jest Jeanne? Kolejna zagadka! I co robi w posiadłości Phantomhive?
OdpowiedzUsuń