Przebranie się w nowe ubranie, było czystą przyjemnością. Przynajmniej dla mnie. Sebastian wydawał się trochę zagubiony z powodu braku swojego codziennego fraku. Przyzwyczai się.
Nina jak zwykle popisała się swoimi umiejętnościami, ale zważywszy na późną porę odebrała zapłatę i wróciła do Londynu. Nie zdążyłem więc wystarczająco podziękować jej za świetną koncepcje.
Bardzo podobał mi się ubiór, który wymyśliła dla demona, przeglądającego się w tej chwili w lustrze. Śmieszny widok. Sebastian nigdy nie wydawał się być niepewny swojego wyglądu.
Brunet był ubrany w ciemnoczerwoną koszulę, która bardzo przylegała do ciała. Na to miał ubraną czarną kamizelkę bez pleców, czyli coś bardziej tradycyjnego w jego przypadku, a na niej był jeszcze czarny frak, również z jaskółczym ogonem, ale podszytym czerwonym aksamitem. Bardzo przyjemnie się to prezentowało. Spodnie, krawat i buty zostały te same. Nie były zniszczone i pasowały jak ulał.
Spojrzałem w lustrzane odbicie, w którym było widać również mnie. Ja miałem na sobie czarną koszulę i bordową kamizelkę, która plecy miała jednak również czarne. Sebastian wykłócał się o to, bo mimo wszystko uważał, że w czerwonym wyglądam dziecinnie. Poszedł jednak na ustępstwo. Moim zdaniem tutaj akurat czerwień pasowała idealnie i nie było jej za dużo. Do tego dostałem ładnie skrojoną marynarkę, również w kolorze nocy. Bardzo mi się podobała taka kreacja.
Demon nadal przeglądał się w lustrze. Wyglądał jak ptak, który pierwszy raz widzi swoje oblicze i wpatruje się w nie z zaciekawieniem.
- No piękny jesteś! - rzuciłem, chcąc odwrócić jego uwagę od własnego odbicia. Skutecznie.
- Przecież wiem... - odpowiedział od niechcenia.
- Niby skąd ci przyszedł do głowy taki pomysł? - lubiłem się z nim przekomarzać.
- Ty mnie utwierdziłeś w tym przekonaniu - jednakowoż zwykle Sebastian wygrywał w naszych rozmowach.
- Dlaczego nie chciałeś kapelusza?
Zastanawiało mnie to od dłuższej chwili. W sumie demon był wystarczająco wysoki i cylinder nie byłby zbyt potrzebny.
- Zawadzałby - otrzymałem lakoniczną odpowiedź.
- Że jak?
Nie zrozumiałem do końca wypowiedzi mężczyzny.
- Nie założę przecież kapelusza na rogi... - usłyszałem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Faktycznie było to dosyć logiczne, ale jakoś nigdy nie widziałem, żeby Sebastian obnosił się z rogami. Jest demonem, więc zapewne je ma, ale nigdy nie uświadomiłem sobie tego.
- Pokażesz mi? - zapytałem.
Demon wzbudzał we mnie ciekawość każdą możliwą rzeczą. Najbardziej oczywiście ciekawiły mnie te niecodzienne, a posiadanie rogów niewątpliwie wpisywało się właśnie w tą grupę.
Sebastian zastanowił się nad tym chwilę. W końcu jednak przytaknął na znak zgody. Nie trwało to minuty, a z jego głowy zaczęły wyrastać kościste wypustki rosnące z każdą mijającą sekundą.
Przyglądałem się temu i aż otworzyłem usta ze zdziwienia.
Rogi demona były czarne z delikatnymi szarymi przejaśnieniami na pierścieniach. Dodawały mężczyźnie dostojności swoim kształtem. Wyrastały z górnej części czoła, a potem ciągnęły się wzdłuż głowy, sprawiając wrażenie lekko "przylizanych". Moim zdaniem prezentował się teraz jak na księcia z otchłani przystało.
Podszedłem do niego, by móc przyjrzeć się mu bliżej.
- Mogę ich dotknąć? - zapytałem onieśmielony wyglądem mężczyzny.
Brunet przyklęknął przede mną. Dotknąłem prawego rogu delikatnie, jakby miał zaraz rozsypać się w proch. Poczułem ich gładkość. Jakby były zrobione z jedwabiu.
To była magiczna chwila. Jakby coś przeskoczyło pomiędzy mną a Sebastianem. Kolejny krok, który robiłem w stronę innego świata. Poszedłbym za nim wszędzie, byle by tylko móc być przy nim.
Czułem na sobie spojrzenie rubinowych soczewek. Spojrzenie idealnego zabójcy, który z sobie tylko znanych przyczyn jest mi posłuszny.
Przeczesałem palcami włosy demona. Były dość długie, ale przede wszystkim były miękkie.
Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wiele przyjemności może dać dotykanie kogoś. Ważnego kogoś. Osoby, za którą poszłoby się nawet na tortury. Nawet na ścięcie.
Uświadomiłem sobie wtedy ważną rzecz.
- Sebastianie...kocham cię...