Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

sobota, 2 maja 2015

Fragmenty duszy XXXVIII

  Drzwi zatrzasnęły się, a potem usłyszałem cichy odgłos szybkich kroków i trochę głośniejszy, lecz bardziej spokojny ,chód mu towarzyszący. Na początku przestraszyłem się i czym prędzej odsunąłem się od Sebastiana. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, kto mógł wejść do naszych pokoi o tej porze.
  Zza półprzymkniętych drzwi  prowadzących do sypialni wychyliła się najpierw niebieska głowa a później bystre, granatowe oczy.
  Luna omiotła wzrokiem pomieszczenie, a gdy natrafiła wzrokiem na mnie i demona, jej twarz nabrała żywszego wyrazu. Szepnęła coś do osoby stojącej za nią. A drzwi otworzyły się bardziej ukazując postać białowłosego Lucyfera, który wślizgnął się do środka z tacą w rękach.
  Dziewczynka swoim skocznym krokiem podbiegła do łóżka.
   - Dzień dobry! - jej wysoki głosik wypełnił cały pokój.
  Kiedy była już na tyle blisko, by móc swobodnie na nas spojrzeć, odruchowo zabrałem ręce z torsu demona, gdzie dotychczas się znajdowały. Zarumieniłem się znowu. Naprawdę denerwowało mnie to, że nie mogę zapanować nad tak trywialną reakcją, która zawsze musiała mnie zdradzić.
  Wiedziałem, że w sumie w świecie demonów "takie rzeczy" nie były potępiane i wytykane palcami, tylko stanowiły normę. Jednak jakoś nie mogłem się z tym oswoić.
   Lucyfer postawił tacę z parującymi miseczkami na szafkę nocną po prawej stronie Sebastiana.
   - Jak zdrówko? - zapytał, omiatając czarnowłosego demona ciepłym i nadal zmęczonym spojrzeniem.
   Kiedy tak dłużej się mu przyglądałem, doszedłem do wniosku, że Lucyfer wygląda na zaspanego. Pewnie funkcja, która pełni wymagała masy skupienia. Zrobiło mi się go trochę szkoda, że musi się tak z tym męczyć, bo wyglądał tak jakby nigdy nie odpoczywał.
  Szturchnąłem mojego demona łokciem, kiedy uznałem, że wcale nie ma zamiaru odpowiadać.
   - Ujdzie w tłoku... - wydukał w końcu, najwyraźniej niezadowolony, że przeszkodzono mu w tej chwili.
   - Malfas obudził się nie w humorze,pff... - zahihotała Luna, a ja sam uśmiechnąłem się wrednie pod  nosem.
  Sebastian najwyraźniej nie był zadowolony ze znajdowania się w centrum uwagi i chyba nawet trochę się speszył. Jak słodko...
  Zgromił zaraz spojrzeniem małą Lunę, która, najwyraźniej nic sobie z tego nie robiąc, podbiegła do swojego ukochanego i wzięła od niego ciepłą parującą miskę, która podała mnie.
  Usadowiłem się wygodniej ,opierając się plecami o poduszki, i odebrałem od dziewczynki łyżeczkę. Spojrzałem do miski z ciepłą owsianką.
  Nigdy nie szalałem za owsianką, ale nie wypadało mi chyba odmawiać, prawda? Poza tym ta wyglądała nawet apetycznie.
   - Lucyferze, nie jestem umierający i nie muszę jeść... - usłyszałem po swojej prawej stronie, w która teraz zerknąłem.
  Władca piekieł próbuje wmusić w mojego demona owsiankę...
  Bardzo zabawny widok, zwłaszcza, że Sebastian nie miał najmniejszej ochoty otworzyć ust, by zjeść zawartość łyżeczki latającej mu wokół twarzy.
   - Widzę, że ani trochę się nie zmieniłeś - skomentował demon, nadal próbując wcisnąć owsiankę w drugiego.
  Ja tymczasem zająłem się zjadaniem swojej. Byłem głodny i nie trzeba mnie było zachęcać do jedzenia w żaden sposób. Wyczułem orzechy i cynamon...chyba owoce leśne...w każdym razie to było bardzo smaczne.
  - Wcale... - Sebastian wyraził ochotę potwierdzenia faktu, że jest niereformowalny, a Lucyfer korzystając z okazji, wepchnął mu owsiankę w rozchylone usta.
  Demon przeżuł niechętnie i połknął, a gdy zobaczył, że białowłosy nabiera kolejną łyżkę, szybko dodał:
   - Wole jeść sam!
  Silnie powstrzymywałem się przed parsknięciem śmiechem.
  Z obu misek zaczęło ubywać białawej masy. Z mojej chyba trochę szybciej.
   - Rogacjuszowi zrobiłoby się przykro, jakby zobaczył,że ci nie smakuje... - Luna próbowała zachęcić Sebastiana do jedzenia. Spojrzał na nią znad swojego śniadania.
   - Komu?
  Niebieskowłosa speszyła się i naprędce próbowała wymyślić jakąś odpowiedź, jednakowoż z marnym skutkiem. Chciałem jej pomóc ,ale w sumie sam nie wiedziałem, kim Rogacjusz właściwie jest. Wiedziałem tylko to ,że umie robić dobrą herbatę i znał mojego kochanka (ha!powiedziałem to!). No i nie najgorzej robi owsianki.
   - To twój były doradca... - miło ze strony Lucyfera ,że poratował Lunę, ale...
   - Kto?! - zapytałem jednocześnie z Sebastianem.
 Mnie szczęka opadła, a demon obok mnie wydawał się już niczego nie rozumieć. Doradca od spraw czego tak właściwie?
  Mężczyzna zerwał się z łóżka,odstawiając na szafkę miseczkę. Chyba był gotów wyjść na korytarz w samych spodniach i bandażach, kiedy przyswoił te wiadomość.
  - Cieszę się, że siły wróciły, ale masz leżeć - białowłosy powstrzymał mojego demona przed wyjściem gdziekolwiek.
  - Ale..
  - Żadne "ale". Masz leżeć. Ja z Luną po niego pójdziemy. Jak ładnie zjesz śniadanko, oczywiście - uśmiechnął się.
  - Z demonami jak z dziećmi - podsumowała całą sytuacje Luna.


  Siedziałem w saloniku z kominkiem, w którym to pojawiłem się wraz Sebastianem, popijając herbatę razem z Luną. W tym momencie akurat zajadała się ciasteczkami, starając się przy tym nie kruszyć ze skutkiem dość słabym.
  Spojrzała na mnie w przerwie pomiędzy kolejnym kruchym ciastkiem z orzechami a ciastkiem z kremem.
  - Naprawdę nie umiesz się sam ubrać? - zapytała, pałaszując rurkę z czekoladową masą.
  - Umiem! - zaprzeczyłem, zerkając ukradkiem na krzywo zawiązaną kokardkę pod kołnierzem i niezawiązane sznurowadła. - Po prostu brak mi wprawy...
  Byłem lekko poirytowany. Lucyfer przyprowadził Rogacjusza tak ja obiecał, a mnie irytował fakt, że nie mogłem być przy rozmowie, która teraz odbywała się zza drzwiami sypialni.
  Nie wiedziałem o czym mogą tak właściwie rozmawiać, ale poczułem się w jakiś sposób odsunięty. Chyba powinienem coś wiedzieć, skoro jestem najbliższą dla Sebastiana osobą. I miałem nadzieję nią pozostać, a coraz bardziej obawiałem się, że ktoś mi ten tytuł zabierze.
  To ja skrywam w sobie jego przeszłość, więc to chyba mną powinien interesować się w pierwszej kolejności prawda? Jakie to wkurzające! Tak jestem zazdrosny! Zawsze byłem cholernie zazdrosny i zaborczy!
  - Ciel, nie chmurz się...
  Będę się chmurzyć... 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tak krótki rozdział,ale chciałem coś wrzucić.

2 komentarze:

  1. Kiedy w końcu...
    no ej
    Chcę żeby mój Cielaczek przeżył wspaniałą i doskonale opisaną noc z Sebstiankiem x3
    Przecież on jest taki cudowny.
    Oni ;33
    U mnie też posty, bo nudy, a czytelników ubywa;c
    Życzę, żeby u ciebie było wszystko dobrze x3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja specjalnie odkładam te jakże upojną noc :3.Na złość wszystkim osobą,które mi się o nią domagają na GG xD.Jestem okropny,wiem ^ ^.
      Jednakowoż,zobaczę co się da zrobić :D

      Usuń