Cudem udało mi się nie upuścić kubka z herbatą na podłogę.
Nogi za to odmówiły posłuszeństwa i zmieniły się w watę.Grunt,że chociaż trzymałem się na nich,bo jakbym zaniemógł od zwykłego,nic nieznaczącego muśnięcia dłonią,to byłby wstyd jak nigdy.
Ciepło uderzyło w moje policzki.Najbardziej znienawidzona reakcja mojego ciała:mode on.
Te cholerne wypieki ślepy by zauważył,tak odznaczały się na tle bladej skóry.Wbiłem wzrok w podłogę,mając nadzieję,że mój nauczyciel ich nie dostrzeże.
Profesor Sebastian nadal stał przede mną w tym samym miejscu,z którego podawał mi herbatę,i patrzył na moje,nie ukrywam,podejrzane zachowanie.
-Coś się stało?-usłyszałem głęboki głos tuż nad moją głową.
-Ależ skąd!-zabrzmiało to tak nienaturalnie i jeszcze tak załamał mi się głos,że chyba tylko głuchoniemy z autyzmem nie zauważyłby kłamstwa.
Podniosłem wzrok niepewnie,kiedy poczułem,że policzki trochę mi zbladły.Mężczyzna zmarszczył brwi podejrzliwie.Uśmiechnąłem się,zapewne mało wiarygodnie,bo nie byłem zbyt dobrym aktorem,żeby ukryć swoje zdenerwowanie.I jego prawdziwy powód...
-Źle się czujesz?-zapytał.
Machnąłem głową w zaprzeczeniu.
Dłoń bruneta dotknęła mojego czoła.Przeszedł mnie taki dreszcz,że w jednej chwili się wyprostowałem i zesztywniałem.Na jego twarzy było widać lekkie zmartwienie.
-Nie masz gorączki.
Zaśmiałem się nerwowo,próbując wymyślić sposób na odwrócenie uwagi mężczyzny.Zawsze to jakiś sposób na kupienie sobie czasu.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu,szukając jakiegoś punktu zaczepienia.
-Patrzy pan,już dwunasta!-geniuszem się nie popisałem,ale katecheta wziął swoją rękę z mojego czoła,kiedy obrócił się,by spojrzeć na zegarek.Ulżyło mi,ale powstrzymałem się przed głośnym okazaniem tego.
-Tabletki...-nauczyciel strzelił sobie przysłowiowego już "facepalma"
Korzystając z okazji,zacząłem się wycofywać powoli.Zerknąłem jeszcze szybko na opakowania stojące na kredensie,ale nie mogłem przeczytać,co jest na nich napisane.Nie miałem pomysłu,na jaką przypadłość brunet może brać tabletki.Nie znałem go (niestety) za dobrze,więc nie było sensu zgadywać.
Dolegliwości zdrowotne były jedną z tych rzeczy,o które ja wolałem nie pytać.Często dotyczyły bardzo prywatnej sfery życia i wypytywanie o nie było według mnie trochę chamskie.
Czmychnąłem z powrotem do salonu i usiadłem na kanapie.Kubek odłożyłem na ławę,bo tak trzęsły mi się kończyny,że najpewniej spadłby mi.
Rozsiadłem się trochę swobodniej i próbowałem się ogarnąć.
To nie do końca mądre przebywać w domu mężczyzny,który tak chorobliwie mnie pociąga.To idiotyczny pisać z nim SMS.Ale akurat zadanie domowe,to był pomysł idealny.Tylko musiałem powoli się zbierać,a szczerze wcale nie chciałem.
Dopiję herbatkę i pójdę do domu.Będę pił bardzo,bardzo wolno...
Dobra ja siebie nie ogarnę...
-Odprowadzę cię-zaproponował mężczyzna.
-Nie!-palnąłem bez zastanowienia.-Znaczy...no...nie trzeba...Jak ktoś zauważy to będą problemy...
-Oh...no tak...racja...-profesor Sebastian przeczesał nerwowo włosy.
Spędziłem z nim niecałe trzy godziny,a już zauważyłem jak mało emocji okazuje.W szkole nigdy tego nie robił,ale nie przypuszczałem,że poza nią też się tak zachowuje.Chociaż może to dlatego,że ja nadal jestem dla niego tylko uczniem?Ehh...nie bawię się z taką różnicą wieku.
Byłem już gotowy do wyjścia(czyt.należycie ciepło ubrany),ale jakoś nie mogłem zebrać się na to,żeby wyjść za drzwi.
-Jeszcze raz dziękuję...-zacząłem niepewnie,zawsze byłem słaby w kontaktach międzyludzkich,ale w takich momentach byłem już totalną kaleką!-...Mogę jeszcze kiedyś przyjść?..-zrobiłem się czerwony po same uszy.-Jeśli będę mieć jakiś problem oczywiście.-dodałem szybko.
-Myślę,że nie powinno być z tym problemu.
Upewniłem się jeszcze raz czy wszystko mam w torbie i ponownie spojrzałem na katechetę opierającego się o ścianę.
Wyglądał znacznie mniej poważnie niż w pracy.Luźna,za duża bluzka,to nie to samo co elegancka koszula.Wytartych jeansów też nie można pomylić z markowymi spodniami.I te śmieszne kosmyki włosów,które nigdy nie chciały się podporządkować i sterczały na wszystkie możliwe strony.
Teraz wyglądał zdecydowanie młodziej,jakby się tak zastanowić.To może wcale nie jest,tak dużo starszy ode mnie...?
-To...do widzenia...
Odwróciłem się w stronę drzwi i złapałem za klamkę.Poczułem ciężar na ramieniu przez grubą kurtkę.Zerknąłem za siebie.
Nauczyciel zabrał dłoń z mojego ramienia i jakby trochę się speszył.
-Nieważne...do zobaczenia.
Idąc tak w stronę domu zastanawiałem się nad jednym znaczącym faktem.
Nawet jeśli nie jest żonaty...
Nawet jeśli jakimś cudem jest samotny...
Nawet jeśli różnica wieku pomiędzy nami nie jest tak masakryczna...
...to czy on jest w ogóle gejem?
Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?
O matko, matko! Czemu nic więcej się nie wydarzyło, hę? Normalnie mam chęć Cię udusić! I to na śmierć! W każdym razie opis emocji, towarzyszący tym niezwykłym odwiedzinom, zauroczył mnie. Ciel taki wstydzioszek i jeszcze aktor ♥. A Sebusiowi co na koniec się stało? Czyżby coś miało się wydarzyć? Oby jak najprędzej! R na to czeka :D
OdpowiedzUsuń