Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

sobota, 9 maja 2015

Nauczyciel VIII

 Brunet wyciągnął rękę,by móc sięgnąć po przyniesione przeze mnie "pomoce naukowe".Rękaw jego koszulki smyrnął mnie po nosie,więc mogłem niepostrzeżenie zaciągnąć się jego zapachem.Choć ta przyjemność trwała tylko chwilkę,zdążyłem wyczuć piżmo i czarną herbatę.Do tego dochodziła jeszcze ledwo wyczuwalna nutka tytoniu,ale ona chyba nie pochodziła z perfum.
  Mężczyzna przekartkował szybko moją prace domową,po czym wyraził swoją dezaprobatę w stosunku do niego poprzez skrzywienie warg i zmarszczenie brwi.
  -Nie wiem jakim cudem Adams dostał tę posadę...-wyburknął i upił z kubka łyk brązowego naparu.-Przecież  on nie dość,że nie umie uczyć,to zadań domowych też nie umie zadawać.
  Nawet ja uważałem,że dziesięć stron zapełnionych pytaniami z tak obszernego tematu jak "Anglia Plantagenetów" to jednak zbyt dużo.Nawet jeśli miało się tydzień na odrobienie tego dziadostwa.
 Żeby nie wyjść na kompletnego nieroba rozwiązałem kilka zadań,ale nie mam pojęcia czy dobrze.
 Zajrzałem mojemu nauczycielowi przez ramię,przysiadając się trochę bliżej niego.Żeby lepiej widzieć oczywiście.Właśnie przeglądał te strony,które akurat wydały mi się najłatwiejsze i je zapełniłem.
  -To masz dobrze...i to też.
  -Yhym...-dałem znak,że słucham,choć tak naprawdę w tej chwili wdychałem ten cudowny zapach,który mężczyzna roztaczał wokół siebie.
 Katecheta znalazł wskazany dział w moim podręczniku.Jak się spodziewałem na niego też prychnął.
  -Prosiak jest naprawdę okropnym nauczycielem,prawda?
 Takim właśnie przezwiskiem ochrzczono naszego jakże lubianego nauczyciela historii.Z racji jego zadartego nosa,wiecznie czerwonej twarzy i tłustego ciała.On nawet śmiał się jak knur...
  -Taa...to ja nawet nie chcę wiedzieć,jak za mną wołacie,jak nie słyszę...
 Chyba nie wypadało wspominać o "Sebusiu"...ani o "szatanie" lub "księciu ciemności"...
 Uśmiechnąłem się tylko na tą wypowiedź,co najwyraźniej trochę rozluźniło gospodarza.Mnie samego chyba też.
  Brunet wstał,a ja wydałem w myślach jęk zawodu.Podszedł do jednego z regałów,najwyraźniej szukając jakiejś pomocnej książki.Zaklął cicho,albo tak mi się tylko wydało,gdy okazało się,że wcale nie ma na nim tego czego szukał.
   -Zaraz wrócę.
   Zniknął za jedną ze ścian.Przyjrzałem się teraz tytułom opasłych tomiszczy,które tak właściwie stały poustawiane w salonie.Większość z nich dotyczyła...właśnie historii...
  Chwila,chwila...a co z religią?
  Pytać o to czy nie pytać...?
  Może lepiej nie.
  Wypiłem do dna herbatę,a kiedy katecheta nie wracał postanowiłem go poszukać.Wiem,że to nie ładnie pałętać się komuś po domu,ale...nie będzie się gniewał,co nie?
   Z tą nadzieją podążyłem w tę samą stronę,tak jak on wchodząc zza ścianę.Zajrzałem za pierwsze drzwi,które były otwarte.Jak się okazało były to drzwi do sypialni.
  Przystanąłem chwilkę,by lepiej jej się przyjrzeć.Tylko królewskiej wielkości łóżko,zaścielone czarno-czerwoną kołdrą i poduszkami w tych samych kolorach,zdążyło rzucić mi się w oczy.
  Nie miałem czasu rozglądać się po niej dalej dłużej,bo usłyszałem jakieś skrzypienie ze swojej lewej strony.Z pomieszczenia,znajdującego się na końcu korytarza,wyłonił się profesor Sebastian,niosący jeszcze bardziej opasłą książkę w ręku,niż te które stały w salonie.
  -Już znalazłem.
 Nie widział nic podejrzanego w tym,że kręcę mu się po domu?
 Wróciliśmy razem do dużego pokoju.Przerażająco wielka książka nosiła tytuł podobny do tak znienawidzonego przeze mnie okresu w dziejach Anglii.Czyli tam powinna być większość przydatnych informacji.
  -Skąd pan ma te wszystkie książki?-palnąłem bez zastanowienia.
  -Skończyłem studia historyczne-odpowiedział jakby to była najbardziej błaha rzecz na świecie.
  Jakby to powiedział Johnny: "kopara opada".No to mi zaimponował...
  -To dlaczego uczy pan religii?!-zapytałem z lekkim wyrzutem,bo znacznie lepszą wizją byłaby lekcja historii z profesorem Sebastianem,niż z Prosiakiem.
  -Też się nad tym zastanawiam- tą kwestią ostatecznie uciął temat.

   Zrobienie tego koszmaru,które ułożył dla nas profesor Adams zajęło nam w sumie trochę ponad godzinę.Jakbym miał to robić samemu,to siedziałbym nad tym bite trzy godziny.
  Schowałem zadanie z powrotem do torby i podziękowałem za pomoc.
  W sumie powinienem się już zbierać,ale wcale nie miałem ochoty opuścić tego mieszkania.
   -Masz jeszcze ochotę na herbatę?-zapytał siedzący obok mnie nauczyciel.
   Kiwnąłem tylko głową.Wszystko,żeby tylko jeszcze móc chwilkę zostać.
   Jeszcze raz dokładnie przyjrzałem się wszystkim obiektom w salonie.Zdziwiła mnie jedna rzecz...
   Nie dostrzegłem żadnych rodzinnych zdjęć ani nic w tym stylu.Może nie przywiązywał uwagi do takich rzeczy,albo po prostu nie utrzymywał z krewnymi kontaktów z jakiś powodów.
   Znów nie mogłem się oprzeć pokusie i tym razem też podążyłem za gospodarzem.Przechodząc przez łuk drzwiowy do kuchni,zlustrowałem po raz kolejny wszystko,obok czego przechodziłem.
   Mężczyzna stał oparty o parapet,plecami w moją stronę.Nie widział mnie najwyraźniej.Uchylił okno i wydmuchnął za nie dym.Palił w tej chwili.
  Opierając się niedbale na łokciu z papierosem w drugiej ręce,wyglądał niebywale seksownie.Żałowałem,że nie mogłem zobaczyć wyrazu jego twarzy w tej chwili.
  Ponownie byłem oczarowany wyglądem mojego nauczyciela.Nie wiem,dlaczego tak na mnie działał,ale z tego,czego zdążyłem się już dowiedzieć z wychowania seksualnego,nigdy się tego nie wie.
  Jego ciało było bardzo smukłe,ale nie wyglądało na zaniedbane czy wychudzone.Byłem pewny,ze gdyby zdjął z siebie ubranie,nie wyglądałby gorzej niż ci wszyscy modele z okładek czasopism dla kobiet.
  Woda w czajniku zdążyła się już zagotować i katecheta odwrócił się w jej stronę.Ujrzał mnie kątem oka,ale nie skomentował mojego zachowania.Zaparzył po prostu w spokoju herbatę,gasząc ostatek papierosa w popielniczce na parapecie.
  Podszedł do mnie i podał mi gorące naczynie.Kiedy chwytałem kubek moje ręce musnęły jego dużą dłoń.Poczułem jakby popieścił mnie prąd.

1 komentarz:

  1. Ach, ach, ach! R napisze ino tyle: bardzo mi się podobało! Szczególnie sam koniec, dlatego pędzę dalej, bo chcę wiedzieć, co się wydarzy :D.

    Ps, Krótko, jak na mnie, wiem :D. Gomene!

    OdpowiedzUsuń