Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

środa, 22 kwietnia 2015

Fragmenty duszy XXXVII

  Demon zasnął wyjątkowo szybko. Szybciej nawet ode mnie.
  Nie widziałem wielkiej potrzeby, żeby zażyć kąpieli. Zresztą już się dzisiaj kąpałem. Rozebrałem się ze wszystkich rzeczy, zostawiając na sobie tylko to, co wypadało i tak przespałem noc.
  Obudziłem się też dużo wcześniej od Sebastiana. Przez niezasłonięte okno zaczęły wpadać pierwsze promyczki grudniowego poranka. Przykryłem się szczelniej pierzyną, bo zrobiło mi się trochę zimno.  Przytuliłem się do demona, ale jego ciało nie było tak ciepłe jak zwykle. Pewnie to skutek odniesionych obrażeń...
  Miałem nadzieje, że dzisiaj będzie już z nim lepiej. Nie chciałem go oczywiście poganiać, żeby kurował się szybciej, ale chciałem jak najprędzej wrócić do posiadłości. Miałem nadzieje, że ta niekompetentna, wesoła kompania poradzi sobie sama i rezydencja będzie cała kiedy wrócę. I jeszcze trzeba będzie się wytłumaczyć Elizabeth z mojej nieobecności, a to do najłatwiejszych zadań należeć nie będzie...
  Odwróciłem się, by móc popatrzeć sobie na śpiącego Sebastiana. Wyglądał wtedy tak spokojnie, że prawie aż uroczo. Oddychał spokojnie, a spomiędzy rozchylonych warg widać było jego wydłużone kły. Szkoda byłoby go obudzić...
  Ostrożnie podniosłem jego rękę i przysunąłem się bliżej torsu bruneta.
  Mruknął cicho.
  Już bałem się, że się obudzi, ale on tylko zagrzebał się bardziej w pościeli. Kiedy poczuł jak jego ręka dotyka skóry moich pleców, przysunął mnie do siebie jeszcze bliżej. Przez chwilę zastanawiałem się, co mogła by pomyśleć osoba, która by nas teraz zobaczyła, ale czując zapach demona, jakoś przestało mnie to obchodzić.
  Pomiędzy naszymi ciałami nie było w tej chwili praktycznie żadnej przerwy. Nadal zadziwiał mnie fakt jaki drobny byłem w porównaniu do Sebastiana. Nie przeszkadzało mi to jednak, a nawet często ułatwiało pewne sprawy. Na przykład wspólne kąpiele...
  Miałem wrażenie, że się rumienie na wspomnienie pytania, które wczoraj zadał mi Halfas. Wciąż mnie dręczyło, choć przez chwilę udało mi się o nim zapomnieć.
  Wyobrażenie sobie, jak...jak...jak kocham się z moim demonem, było bardzo ciężkie.Co nie zmienia faktu, że próbowałem sobie to wyobrazić kilkakrotnie...może trochę cześciej...
  Ale to było jeszcze przed tym...no przed tym wszystkim! Nigdy bym sobie nie pomyślał, że kiedyś granica między mną, a brunetem zatrze się tak bardzo. Nie minął nawet miesiąc, a ja już zapomniałem o tym, że ona kiedykolwiek istniała.
  Nierzadko wydawało mi się to takie nierzeczywiste, że aż bałem się zasnąć wieczorem, bojąc się, że kiedy się obudzę, wszystko okaże się tylko pięknym snem. Snem zamkniętym w złotej szkatułce, niemającym prawa się spełnić marzeniem, które mimo wszystko cieszyło wizją szczęścia i zasmucało, ponieważ nie dało się go spełnić. Ale moja szkatułka została rozbita, a sen stał się rzeczywistością...
  Mam nadzieje,że nie wróci do środka już nigdy...

  Przysnąłem.
  Zamknąłem oczy tylko na chwilę, a obudziłem się po jakiś dwóch godzinach. Nie pojmę jak to działa...
  Sebastian nadal spał. Słońce było już wysoko, bo światło wpadające przez okiennice rozświetlało cały pokój. Postanowiłem jednak go obudzić, żeby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
  Choć brunet i tak był bardzo blady, jego mleczna skóra wydawała się jeszcze bielsza, po wczorajszym wypadku. Zerknąłem pod pierzynę, by sprawdzić stan opatrunku. Nie przesiąkł krwią. Nie wiem w jakim stanie były rogi demona po wbiciu w ścianę, ale miałem nadzieję, że nic się z nimi nie stało.
   - Sebastianie...? - szepnąłem.
  Mężczyzna nie wykazał żadnych oznak chęci obudzenia się.
   - Sebastianie - powtórzyłem głośniej i stuknąłem go w ramie.
  Nadal nic.
   - Sebastianie! - prawie krzyknąłem mu wprost do ucha.
  To podziałało.
  Demon zmierzył mnie zaspanym spojrzeniem, skrzywił się i przewrócił się na drugi bok.
  ...
  ...
  ...
  No po prostu mnie chamsko zignorował! Nie tak nie będziemy się bawić!
   - Nie ma spania! - klepnąłem go w plecy, czym niespecjalnie się przejął.
  Usiadłem na łóżku i pochylając się nad brunetem, zacząłem pstrykać go w nos. To była moja mała zemsta za budzenie mnie bladym świtem.
   Zmarszczył brwi, pokręcił nosem, ale oczu nie chciał otworzyć.
   Przekręcił się  na brzuch i schował twarz w poduszkę.
    - Sebastianie! Nie denerwuj mnie! - to było już prawie krzyk rozpaczy, choć mężczyzna jakoś się nim nie przejął .Postanowiłem spróbować z innej strony - Bo ty mnie w ogóle nie kochasz... - powiedziałem zasmuconym głosikiem, spuszczają głowę, żeby ukryć chytry uśmieszek.
   Demon podniósł się na jednej ręce, a drugą wykonał ruch, którego nie widziałem. Opadł z powrotem na poduszkę i cisnął we mnie jej mniejszą odpowiedniczką. Poduszeczka pachniała jak Sebastian, ale to była zniewaga rzucać we mnie czymś takim...
   Usiadłem okrakiem na plecach leżącego i w ogóle nie przejmując się stanem jego zdrowia, zacząłem podskakiwać.
   - Wstawaj!
  Po kilku chwilach zrezygnowałem z tej metody, bo nie miałem już na nią siły.
  Wyciągnąłem się na plecach bruneta i objąłem go ramionami za szyję.
  - Wstań, proszę...
  - Nie można tak było od razu...?

  Co prawda Sebastian z łóżka ruszyć się nie mógł, ale to że był przytomny już mi wystarczało. Zresztą i tak jakoś nie miałem ochoty wychodzić z łóżka,a okazja do wylegiwania się może się już prędko nie trafić.
  Demonowi wróciły już siły na tyle by mówić składnie i żeby ciskać we mnie poduszką, więc nie było z nim źle. Stwierdził,że na jutro powinniśmy już wrócić do domu.
  Leżeliśmy, patrząc sobie w oczy.
  Chciałem zadać brunetowi pytanie, które postanowiłem wczoraj mu zadać. Problem w tym, że kompletnie nie wiedziałem jak zacząć. Byłem beznadziejny, jeśli chodzi o rozmowy w tym konkretnym temacie.
  - Sebastianie... - zacząłem niepewnie i nagle zupełnie nie wiedziałem jak mam poruszyć taką krępującą kwestię. - ...czy ja ci się podobam?
   Spojrzał na mnie jak na głupiego. Nienawidziłem jak to robił.
   - Oczywiście. Jak mogłeś pomyśleć, że jest inaczej? - zapytał z wyrzutem.
   - To przez to, że...że...no jakby to powiedzieć... - język zaczął się plątać, a wzrok uciekać - ...nie dotknąłeś mnie tak drugi raz..
  Schowałem swoją czerwoną twarz za poduszkę.
  Nie od razu usłyszałem odpowiedź. Mężczyzna ważył słowa, byłem tego pewny. Albo nie do końca wiedział, o co mi teraz chodzi.
  Poczułem jak jego ręce oplatają się wokół mojego ciała przyciągając mnie z powrotem do niego, przez co zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Chwycił mnie za podbródek, zmuszając bym spojrzał mu w oczy.
  -  Nie chciałem, żebyś pomyślał, że zależy mi tylko na twoim ciele... - wyszeptał owiewając moje wargi, kuszącym ciepłym oddechem.
  Pocałował mnie. Zatraciłem się w tym doznaniu. Przez krótką chwile mnie zamroczyło.
  Rozchylił usta, oblizując je zwinnym językiem. Nie mogłem oderwać od tego wzroku i zapewne nie prędko bym to zrobił...
  ...gdyby nie odgłos otwieranych drzwi.

1 komentarz:

  1. <3!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    *Van umarła na krwotok* Ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich! W ogóle wydaje mi się, że się wyrabiasz z pisaniem. Masz mniej powtórzeń a uczucia jakie tu pokazałeś są naprawdę zajebiste. No i się POCAŁOWALI OMG ljkshkjshfjkdhfsdkjfhjskfhjkhdjkhfksjf Czekałam na to xD Cudowny poranek <3 Poprzedni rozdział też bardzo mi się podobał jak Sebastian był przyparty do muru. Pisaj <3 ja ostatnio nie mam czasu na nic, ale w końcu udało mi się zajrzeć^^

    OdpowiedzUsuń