- Hej, smarku! - usłyszałem sarkastyczny głos, dochodzący od strony drzwi.
Właśnie tego się obawiałem...
Podczas bankietu nie rzucił mi się w oczy Halfas i miałem szczerą nadzieje, że nie będę musiał przebywać w jego towarzystwie. Nie wiem, dlaczego mną tak pogardza, nie chcę tego wiedzieć, ale mógłby chociaż zostawić mnie w spokoju.
Zerknąłem na Lunę, oceniając, czy będę miał w niej jakieś wsparcie. Wnioskując po jej wyrazie twarzy, też nie przepadała za towarzystwem bruneta. Zastanawiające jest to, dlaczego on we wszystkich wzbudzał taką niechęć do swojej osoby. Sebastian wydawał się wśród demonów bardzo szanowany, takie przynajmniej odniosłem wrażenie, ale on...
Odwróciłem głowę w stronę drzwi.
...to jest zupełnie inna bajka...
Wyglądali niemalże identycznie, a mimo to łatwo było ich odróżnić. Halfas miał na twarzy wypisane szaleństwo. Niezaspokojona chęć mordu odbijała się w szkarłatnych oczach.
Okropnie ciężko było powstrzymać się od natychmiastowego zajścia z krzesła i oddalenia się od tego osobnika jak najdalej, jednak byłoby to bardzo poniżające. Jestem całkowicie pewien, że ten demon nie dałby mi o tym zapomnieć.
Dziewczyna obok mnie nie wydawała się zachwycona tym, że shedim się do nas przysiadł. Właściwie sprawiała wrażenie, jakby miała wielką ochotę go stąd przegnać, ale chyba też zdawała sobie sprawę z tego, że na chwilę obecną nie wypadało.
Mężczyzna usiadł na przeciwko nas i nałożył sobie pokaźny kawałek cista z karmelem. Widziałem, jaką ilość ciastek demon pochłonął w apartamencie, w którym wraz z Sebastianem się zjawiliśmy, i mimo, że sam potrafiłem zjeść sporo słodyczy, to zadziwiało mnie to, że brunet jeszcze nie miał ich dość.
- To jak było? - zapytał po skonsumowaniu połowy zawartości talerzyka.
Spojrzeliśmy po sobie z Luną, nie mogąc wywnioskować o co Halfas pyta. Wyskoczył z tym tak, że nie było do czego tego przypiąć.
Podniósł wzrok znad talerza, kiedy nie doczekał się odpowiedzi.
- Nie powiesz mi? - patrzył na mnie, więc wniosek był taki, że pytanie kierował do mnie.
Zaśmiał się krótko, widząc moje zmieszanie.
- Pytam się, czy już się z tobą przespał?
W jednej chwili zrobiłem się czerwony jak dojrzałe jabłko. Luna chyba też, bo odwróciła się w drugą stronę.
To pytanie można było odebrać dwojako, ale jemu chyba nie chodziło o to czy spaliśmy z Sebastianem w jednym łóżku...
- Co za sierota...no kaleki życiowej większej chyba nie ma...! - demon wysnuł własne wnioski, gdy nie wypowiedziałem żadnego słowa.
- Nie wiesz chyba, że to niekulturalne rozmawiać o nieobecnych - warknęła przez zęby wyraźnie już zirytowana dziewczynka.
Miała racje, to było niegrzeczne, ale chyba bardziej nie wypadało pytać o takie rzeczy, prawda?
- Chodź, Ciel.
Luna złapała mnie za rękę i robiąc urażoną minę wyciągnęła mnie z sali. To się nazywała ucieczka z klasą.
Niebieskowłosa, nie puszczając mojej ręki zaczęła kluczyć wśród korytarzy i przez chwilę zastanawiałem się czy ona wie w ogóle, gdzie idzie. Nie martwiłem się jednak o to długo, bo moje myśli zaczęły się kłębić wokół innego problemu.
Chyba pora zakończyć tą dyskusję, bo zaczynała powoli zbaczać z tematu. Jednakowoż postanowiono, że wojna jednak się rozpocznie, ale nie do końca wiadomo kiedy. Nie było sensu zaczynać jej w tej chwili.
Demony nie były odpowiednio zorganizowane, by móc zacząć tak poważna starcie.
Martwiłem się jednak czym innym, niż tym czy da mi się kolejną wojnę przeżyć...
Zapomniałem o urodzinach Ciela...
Przecież ja na tę chwilę niczego nie wymyślę. Nigdy nie chciał obchodzić swoich urodzin, ale teraz wypadałoby sprawić mu jakiś prezent.
Nie wydawał się o tym pamiętać, jednak naprawdę chciałem mu uczynić jakąś przyjemność. Tylko w tej chwili nie miałem żadnych środków, żeby tak zrobić.
Eh...spieprzyłem sprawę!
Sprawa, którą chciał poruszyć brat Sebastiana, wywołała w mojej głowie ogromny mętlik.
Ciężko mi było chociażby wyobrazić sobie swoje współżycie z brunetem, a co dopiero o tym mówić. Wiedziałem jak odbywa się taki stosunek pomiędzy mężczyzną a kobietą, ponieważ tego uczono mnie kiedyś na lekcji biologi, ale o stosunkach homoseksualnych się nie mówiło.
Zniesiono co prawda karę za sodomię, ale to nie zmieniało faktu, że nadal pozostawała tematem, którego się nie poruszało. Dowiedziałem się o niej przypadkiem, przeglądając jedną z książek w bibliotece, ale była to tylko krótka natka. Napisane było, że jest to grzech "wołający o pomstę do nieba". Może dlatego wydała mi się taka...interesująca? Po tym co mi zrobiono, nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego może uchodzić za przyjemne.
Poza tym jakże pamiętliwym wydarzeniem w wannie, Sebastian nie okazał mi zainteresowania "tym", a ja nie miałem pojęcia czy to dobrze czy źle. Może on wcale nie kocha mnie w taki sposób...?
Może kocha mnie jak syna albo coś w tym stylu, a ja po prostu wyobrażam sobie nie wiadomo co...?
Albo w ogóle mnie nie kocha, tylko myli to uczucie z czymś innym...?
Ale ja naprawdę chcę, żeby mnie kochał! Chcę, żeby mnie pożądał! Chce, żeby był tylko mój...
...naprawdę tego chcę...
- Ciel?Halo? Jesteś tu? - wysoki głosik wyrwał mnie z moich przemyśleń.
Spojrzałem na Lunę już przytomnym wzrokiem. Byłem jej wdzięczny za to, że sprowadziła mnie na ziemie, ale nieprzyjemne myśli pozostały.
Zapytam o to! Zapytam się Sebastiana, co on do mnie czuje!
A jak już to usłyszę to...
to...
to zastanowię się co zrobić dalej...
Mógłbym zabrać Ciela na kolację, ale znając go na pewno powyjadał wszystkie pozostałe w sali balowej słodkości, więc zapewne nie będzie w stanie niczego więcej przełknąć.
Nie zdążę mu też niczego kupić. Wszystkie sklepy są już pozamykane o tej porze.
Tak samo wszystkie ciekawe miejsca w Wenecji, do których mógłbym go zabrać.
Może zabiorę go na przechadzkę. Albo przepłyniemy się gondolą po Canal Grande. Tutaj zimy nie są zbyt mroźne, ale nie wiem jak pogoda wygląda o zmroku. Nie chcę ,żeby zmarzł i się przeziębił, bo byłoby nieciekawie.
Chcę ,żeby na długo zapamiętał ten dzień, ale nie wiem czy to dobry pomysł, żeby wziąć Ciela na spacer. Choć Wenecja ma niewątpliwie swój urok, nie wiem czy gustuje w takich rzeczach. Nigdy nie dzielił się ze mną takimi rzeczami...
- Ciel,dlaczego płaczesz? - wpatrywałem się w błękitne oczka małej dziewczynki, ale jej słowa nie potrafiły do mnie dotrzeć. - Przejmujesz się tym, co powiedział ten imbecyl? Rozchmurz się. No już.
Drobna rączka otarła zbłąkane łzy, spływające po moim policzku.
- Przepraszam, naprawdę ja... - zabrakło mi słów.
Ojciec zawsze powtarzał, że nie wypada płakać w obecności damy, więc jak najprędzej próbowałem przywrócić się do pionu, jednak smutek pozostał i dręczył nachalnie.
- Spokojnie.... - uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Masz ochotę na herbatę?
Skinąłem głową na znak potwierdzenia i znów podążyłem za trzymającą mnie za rękę osóbką.
Kiedy zaciągnąłem się zapachem wspaniałego naparu, uspokoiłem się. Luna poprosiła o herbatę jednego z demonów, które krzątały się w hotelowej kuchni. Jak poinformowała mnie dziewczyna Rogacjusz, bo tak zwał się ów demon, był mistrzem w parzeniu herbaty.
Miała racje. Napar, który nam przyniósł, gdy usadowiliśmy się przy stoliku, był wyborny.
Luna zapytała się, czy nie chciałby się do nas przysiąść. Było to bardzo miłe z jej strony.
Wydawało mi się, że podział wśród demonów na panów i służących nie jest tak wyraźny jak w przypadku ludzi.
Rogacjusz chętnie przyjął ofertę i usiał pomiędzy mną a Luną.
Był ubrany bardzo skromnie, w szarą kamizelkę i białą koszule. Ciemne włosy miał w nieładzie, a niebieskie oczy biły optymizmem. Jak na demona urodę miał dość przeciętną, ale zdziwiła mnie skóra w delikatnie szarawym odcieniu.
- Wszystko już dobrze?
- W porządku - siliłem się na uśmiech, ale nie specjalnie wychodziło mi uśmiechanie się, więc zaniechałem prób.
- Mogę wiedzieć, co cie zasmuciło? - zapytał mężczyzna, który się do nas przysiadł.
- Ja po prostu...zwątpiłem w czyjeś uczucie wobec mnie... - zwiesiłem smętnie głowę.
- Jesteś człowiekiem, więc wnioskuję, iż jakiś demon wziął cię ze sobą jako osobę towarzyszącą. Nie martw się. To, że nie potrafimy okazywać uczuć, nie oznacza,że nie potrafimy kochać.
- W takim razie Malfas jest mistrzem w nie precyzowaniu uczuć.
Celowo użyłem tego imienia Sebastiana, mając nadzieje, że Ragacjusz będzie go znał i potwierdzi moje przypuszczenia.
- Malfas nie żyje! Co mnie wkręcasz?! - mężczyzna wstał wyraźnie zdenerwowany.
- Uspokój się! Malfas żyje! Siedzi na obradach! - Luna stanęła w mojej obronie.
- Ale...ale...ale...książę był martwy...
Ło rany! Ale zajebiste pytanie mu zadał xD! Och, ciekawa jestem teraz bardzo tych urodzin i tego, co zrobi Sebastian, gdy usłyszy pytanie^^ O ile w ogóle Ciel je zada. Brat Sebcia taki okrutny <3 za to Lunę baaaardzo lubię. Znowu mam skojarzenia z Harrym Potterem:D I mam wrażenie, że Ragacjusz będzie interesujący. Weny! W ogóle widziałeś OVE z Kuro? Smutałam że po Book of circus długo będziemy na coś czekać a tu proszę :D Chociaż i tak czekam na dalsze sezony :3
OdpowiedzUsuńZnowu z Harrym XD? To z kominkiem to rozumiem,ale co tutaj ci takiego Harrym Potterem zaleciało?Book od Murder widziałem już jakiś czas temu,ponieważ oglądam z angielskimi napisami ^ ^.Teraz tylko czekam na ekranizacje rejsu na Campanii,a wtedy będę mógł umrzeć szczęśliwie :D
UsuńNo ta Luna xD bo ją lubię... i w HP też lubiłam xD *tak bardzo wiele wspólnego* xD ja też czekam na statek Zombie!:D rajusiu, to będzie zajebiste:D
Usuń