Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

czwartek, 12 marca 2015

Fragmenty duszy XXXI

   Obracałem w dłoniach kryształową różyczkę.
   Nie przypominałem sobie, żeby mój ojciec kiedykolwiek ją nosił.
   Nie chcąc zagłębiać się we wspomnienia, wyszedłem z garderoby. Akurat w tej chwili Sebastian przechodził przez drzwi prowadzące na korytarz.
   Schowałem broszkę do kieszeni, mając nadzieję, że ten ruch umknie uwadze demona.
    - Czas na obiad - oznajmił mi.
   Mieliśmy udać się na bankiet przed zmierzchem, więc musiałem zjeść obiad wcześniej niż zwykle. Nie miałem w sumie nic przeciwko temu.
   Zeszliśmy razem do jadalni, gdzie czekała już na mnie upieczona ryba. Starałem się ,żeby zjeść ją jak najszybciej i wypytać jeszcze Sebastiana o różne sprawy, by rozwiać swoje wątpliwości.
   Oczywiście demon zwrócił mi uwagę, że nie powinienem jeść w zbyt szybkim tempie. Nie wiem czasem jak traktować jego nadopiekuńczość. Niby dobra cecha a tak czasem przeszkadza.
   Po posiłku Sebastian wziął ze mną długą kąpiel. Wypadało być dokładnie wymytym przy pojawieniu się w tak doborowym towarzystwie. Jednakowoż, kiedy siedziałem w wodzie na kolanach demona, nie poczułem, by jego zapach się zmienił. Jak zwykle oczywiście brunet dobrał świetnie sole do kąpieli, które miały przyjemną świeżą woń ,ale nie przeszła ona na mężczyznę tak jak na mnie.
   Sebastian nadal pachniał cynamonem i czekoladą, za którymi ukrywało się coś nieobliczalnego i dzikiego. Może taką woń mają właśnie demony?
   Może faktycznie mają, ale ja byłem pewny, że nie będę zaciągał się innym zapachem niż zapachem mojego demona. Z pewnością żaden inny nie otumani mnie tak, ani nie doprowadzi do takiego stanu. Uwielbiałem chować twarz w zagłębieniu szyi bruneta, gdy obsypywał pocałunkami moje ramiona. Uzależniłem się od topnienia pod jego dotykiem.
   Mój mężczyzna uwielbiał zaznaczać, że jestem jego własnością, mimo że nie robił tego werbalnie. Kark, szyję oraz ramiona miałem pokryte czerwonymi śladami, które za każdym razem zostawiały wargi i zęby Sebastiana, gdy tylko stykały się z moją skórą. Próbowałem odwdzięczać mu się tym samym, niestety nie byłem jeszcze tak wprawny jak demon i minie pewnie dużo czasu zanim nabiorę w tym doświadczenia.
   Mimo mojej częściowej niewinności w tych sprawach, brunet nie wydawał się niezadowolony z nieporadności jaką się odznaczałem. Cieszył się każdym dotykiem jakim go obdarzałem. Ja natomiast rozkochałem się w słuchaniu jego niskich pomruków zadowolenia. Nie miałem pojęcia jakim cudem je wydawał, ale czułem, że to nie jedyna i ostatnia rzecz,jaką mnie jeszcze zadziwi.
   Po tym rytuale, który podczas wspólnych kąpieli był już stałym punktem, umyliśmy sobie nawzajem włosy. Sebastian oczywiście trochę musiał po mnie poprawiać, no ale liczą się chęci.
   O ile mycie włosów było według mnie przyjemną czynnością, to piłowania paznokci nienawidziłem. Przeszkadzało mi okropnie uczucie, które mu towarzyszyło.
   - Spiłować ci też? - zapytałem mężczyznę, odchylając głowę w jego stronę.
   Demon w tym czasie zapalał następną świeczkę. Tak kąpaliśmy się tak długo, że niektóre zdążyły się już powypalać.
   - Nie trzeba.
   Spojrzałem się na ręce bruneta. Były bardzo zgrabne i kształtne. Długie palce zwieńczone były czarnymi jak noc paznokciami, przypominającymi ciemne migdały. Jak zdążyłem się już przekonać nie były pomalowane. Sebastian stwierdził, że były czarne odkąd pamięta. Ciężko stwierdzić jednak dokąd sięgają jego jeszcze niepełne wspomnienia.
   Przyglądałem się jeszcze przez chwilę jak zręczne dłonie odkładają świeczkę z powrotem na miejsce. Chyba faktycznie nie było potrzeby piłować demonowi paznokci, z takimi lekko długimi wyglądał dobrze.
   Oparłem się na powrót o tors lokaja. Wiedziałem, że nie wyjdziemy jeszcze z wanny, a ja uwielbiałem czuć pod sobą jego twarde mięśnie. Czekało mnie jeszcze mycie zębów...
   Kiedy w końcu wyszliśmy z łazienki słońce chowało się już za horyzontem, zalewając moją sypialnie ciepłym światłem.
   Zostało nam tylko ubranie się i mogliśmy już opuszczać posiadłość. Tylko nadal nie byłem pewny co do sposobu podróży...
   Ubranie się nie zajęło nam dużo czasu, ponieważ Sebastian przygotował wszystko już wcześniej.
Tak więc elegancko uprasowane ubrania i idealnie wypastowane buty zostały przez nas przywdziane. Na głowie demona ponownie pojawiły się rogi, które przyciągały mają uwagę. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Ale ja nie potrafiłem już wcale oderwać od demona oczu...
   Przypomniałem sobie o broszce, którą cały czas chowałem przed spojrzeniem bruneta. Kiedy miał już założony frak fachowej roboty zdecydowałem się ją przypiąć.
   Byłem przy tym czerwony niczym dojrzałe jabłko. Sebastian jednak docenił gest i pogłaskał mnie czule w podzięce po suchych już włosach.
   Nadal nie czułem się pewnie, będąc miły wobec demona, ale było już lepiej niż na początku.
    - To jak dostaniemy się do Wenecji? - zapytałem niepewnie, kiedy już odsunąłem się od bruneta. - I gdzie są nasze bagaże? - rozejrzałem się po pokoju, jednak nie dostrzegłem ich w miejscu w którym stały ani też nigdzie indziej.
   - Już są na miejscu - oznajmił niewzruszony.
   - Że jak?
    Sebastian pstryknął palcami i w kominku zapalił się ogień. Jeśli miało się w posiadaniu demona, nie trzeba się było przynajmniej martwić o ciepło w pokoju.
   Mężczyzna wyciągnął do mnie dłoń w zapraszającym geście. Chwyciłem ją, niepewny co demon chce  zrobić. Ten zbliżył się do kominka, a płomienie zaczęły lizać jego nogi, aż w końcu ogarnęły go całego. Wiedziałem, że go nie parzą, ale byłem pewny, że mnie kontakt z ogniem zaboli.
   Ręka demona przyciągała mnie jednak bliżej.
   - Sebastianie, ja nie chcę! - próbowałem się opierać, ale jednym stanowczym ruchem brunet przyciągnął mnie do siebie.
   Czułem jak ogarniają mnie płomienie, nie parzyły mnie. Wywoływały jednak uczucie mrowienia, jakby setki mrówek chodziło po ciele.
   Ciepły oddech ciemnowłosego owiał mój kark, a następnie ucho.
    - Witaj w nowym świecie, Ciel...

1 komentarz:

  1. Och, zupełnie jak w Harrym Potterze z tym kominkiem^^! Tak, ja już chcę piekiełko :3 Bardzo fajna kąpiel. Przypięcie broszki też było urocze!
    Współczuję braku internetu, no co za frajer siedział w tej koparce xD
    Mam nadzieję, że szybko odzyskasz go jednak:)

    OdpowiedzUsuń