Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

wtorek, 28 lipca 2015

Fragmenty duszy XLVIII

  Notka jakimś cudem wyszła mi +18, ale chyba nikt się z tego powodu nie pogniewa ^ ^"
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
  Po zebraniu i przeanalizowaniu wszystkich myśli, wstałem z leżanki. Byłem zmieszany przez to, co usłyszałem przed chwilą. Domyślałem się oczywiście, że słuchanie historii życia Sebastiana, nie będzie najprzyjemniejszym doświadczeniem i pewnie dowiem się dużo o jakichś krwawych bitwach, mordach i tego typu sprawach, ale nie uwzględniłem wysłuchiwania opowieści o jego życiu seksualnym. Nawet bym nie pytał o coś takiego. Demon nigdy by mi nie powiedział o...no wiadomo.
   Spica uderzyła go w czuły punkt, a ja nie byłem pewien, czy chcę zrobić to samo. Podejrzewam, że skończyłoby się to kolejnym zamknięciem w sobie, a naprawdę nie chciałem przeżywać tego po raz kolejny.
   Wyszedłem z biblioteki i skierowałem się w stronę miejsca, z którego dobiegał hałas, spodziewając się zastać tam białowłosą demonicę maltretująca mojego kamerdynera. Nie powiem, żeby mi się tam specjalnie śpieszyło. Nie chciałem oberwać  rykoszetem...
    Dochodząc w końcu do schodów, nie zobaczyłem żadnego z demonów. Zobaczyłem za to May Rin próbującą sprzątnąć odłamki jakiejś chińskiej zastawy. Biało-niebieskie odłamki rozsypały się po całej podłodze.
     - Nie widziałaś gdzieś może Sebastiana i Spicy? - kobieta odwróciła się w moją stronę.
    Prawdopodobnie próbowała dostrzec gniew na mojej twarzy z powodu stłuczonej zastawy, ale go nie ujrzała.
     - A nie ma ich na piętrze? - odpowiedziała swoim przerażająco wysokim głosem i poprawiła okulary.
     - Sprawdzę. Dziękuję - miałem zamiar odejść. - Uważaj, żeby się nie pokaleczyć rzuciłem jej na odchodne.
   
   Na piętrze było cicho. Podejrzanie cicho, jeśli faktycznie sprawcy całego, dzisiejszego, hałaśliwego zamieszania tu byli.
   Podszedłem do drzwi prowadzących do gabinetu Sebastiana.
    - Jakim cudem narobiłeś tu takiego syfu?!
   Ostrożnie otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Zobaczyłem klęczącą na ziemi białowłosą dziewczynę, zbierającą z podłogi różne papierzyska, z wymalowaną złością na twarzy.
    - Sama chciałaś mi pomóc, to teraz nie narzekaj... - mruknął Sebastian, patrząc na mapę wiszącą na ścianie.
    - No, ale nie tak do cholery! - mężczyzna uciszył ją machnięciem dłonią.
   Wszedłem do środka bez pukania, ponieważ wiedziałem, że moja obecność na pewno nie została przeoczona.
    - Ciel~! Sebuś mnie męczy~!
    - Nie tylko ciebie... - odmruknąłem, szukając wśród porozrzucanych kartek, książek i map podłogi.
   Podszedłem do Sebastiana, który intensywnie nad czymś rozmyślał, wpatrując się przy tym w punkciki porozrzucane po narysowanej Europie.
    - Co to? - zapytałem, spoglądając w górę, by móc zobaczyć twarz mężczyzny.
  Brwi miał lekko zmarszczone i wydawał się jakby nie dosłyszeć pytania.
  Pociągnąłem go za rękaw fraka.
    -  Hmmm?        
    - Sebuś udaje, że myśli - odezwała się zza nas Spica.
   Mimowolnie zachichotałem.
    - Co to jest? - zapytałem ponownie, wskazując na jeden z punkcików.
    - Pozaznaczane położenie Księżycowych Pałaców.
   Z mojej miny można było odczytać, że ni w ząb nie wiedziałem o co chodzi.
     - Anielskie siedziby - doprecyzował po chwili.
     - Dziwne miejsca - skomentowała białowłosa.
   Skinąłem głową na znak, że rozumiem.
     - Co w związku z nimi? - drążyłem temat póki miałem okazję.
     - Mamy na nie napaść, tylko niespecjalnie mamy środki, by tego dokonać - wyjaśniła mi Spica. - Nie zebraliśmy jeszcze wszystkich shedimów, które mogą tego zadaniu podołać.
     - Niestety,,. - mruknął Sebastian. - Nie tak łatwo jest znaleźć demona, jeśli nie ma go w akurat w Społeczności.
     - Ale już zrobiłam zwiady w większości Pałaców - pochwaliła się.
     - Ile Rogacjusz zdołał już odszukać?
     - Chyba połowę, ale nie wiem... Nie ma się, co na to targać - znów nic nie rozumiem.
     - Przecież wiem - brunet warknął. - A co z Witeolem?
     - Witeol jest we Wiedniu. Jest jednym ze strażników Rady.
     - Nie dołączy do nas?
     - Chyba dołączy...raczej nas nie wystawi, co nie?
   Dziewczyna dostała tylko wzruszenie ramion w odpowiedzi,
     - Byłoby nieprzyjemnie... - posmutniała.
     - Czy wśród was nie dzieje się najlepiej? - zapytałem cicho.
   Sebastian westchnął i podszedł do okna. Usiadł na parapecie. Przeczesał włosy palcami.
   Demonica usiadła na podłodze, odkładając obok siebie stertę poukładanych dokumentów.
     - Odkąd Sebastian zniknął podczas oblężenia Orleanu wszystko zaczęło się sypać. Nie wiedzieliśmy jak mamy sobie poradzić ze stratą tak ważnej figury, a anioły wykorzystały okazję. Społeczność Demonów dużo wtedy straciła. Po prostu wyrżnęli nas w pień. Nie mogliśmy się pozbierać po tej klęsce,
    - Dlaczego?
    - Przyrost naturalny praktycznie nie istniał. Już nie wspominam o tym, że to wcale nie jest proste urodzić demona. Ludzkie kobiety to w ogóle nie powinny narzekać - wsłuchiwałem się w te wszystkie informację, starając się wyciągać z nich jak najwięcej wniosków. - Sporą część demonów okaleczono. Większość trafiła z powrotem do niewoli, z której tak desperacko uciekaliśmy przez wiele stuleci. Ocalali skryli się w bezpiecznych miejscach, gdzie mogliby pozbierać się po upadku. Ciężko było złapać między sobą kontakt, ale w końcu się udało. Zamieszkaliśmy w dużych miastach, gdzie anioły nie mogły na nas napaść, ani też wyczuć w tłumie, co nie zmienia faktu, że cały czas siedziały nam na ogonie i przypominały o swojej obecności. Zaczepki z ich strony się nie skończyły i nadal dochodziło pomiędzy nami do strać. Jedne były jednoosobowymi pojedynkami, drugie prawdziwymi masakrami. Czasem wygrywaliśmy my, czasem pierzaści. Potem zaczęły się problemy polityczne i w ogóle, ale to już nuda... - mój demon przysłuchiwał się temu ze spuszczoną głową.
    Podejrzewam, że obwinia się o to wszystko. Czy słusznie, nie wiem, ale raczej to nie tylko jego zniknięcie spowodowało tą klęskę. To było raczej spiętrzenie czynników. Tak przynajmniej mi się wydaję.
    Przedarłem się do Sebastiana siedzącego na parapecie i pogłaskałem go po kruczoczarnych włosach. Przesunął się, tak żebym mógł usiąść obok niego. Delikatnie objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
     - Ale jak chcecie się migdalić, to idźcie gdzie indziej, bo mi będziecie przeszkadzać w sprzątaniu!
  Tak właśnie Spica wywaliła nas za drzwi....
 
   - Sebastianie...?
   - Słucham...
   - Co będzie jak już wszystko się zacznie...?
 Wtuliłem się w tors mojego mężczyzny i otoczyłem mocniej jego ramionami. Grzaliśmy się tak przy kominku już jakiś czas. A przynajmniej ja się grzałem.
    - Nie wiem...ale nie musisz się martwić... - szepnął.
 Czułem jego ciepły oddech na moim karku. Miałem wrażenie, że był nawet bardziej ciepły niż zazwyczaj. Zaczął składać subtelne pocałunki na mojej szyi, jednak nie posunął się dalej.
   - Sebastianie, pamiętasz jak w Wenecji ustaliliśmy, że poukładamy twoje wspomnienia...? - usłyszałem za sobą mało wymowne mruknięcie, - Postanowiłem cię nie męczyć, bo widziałem jak pochłonięty jesteś pracą, ale...ja...nie czuję się dobrze... - demon czekał na moją kontynuację.
 Ona jednak nie nadeszła.
   - Nie chcę, żebyś musiał słuchać tych wszystkich okropnych rzeczy...
   - Ale ja chcę - szepnąłem - chcę wiedzieć o tobie wszystko...rozumieć cię...
   - Ciel... - jego oddech przeniósł się na moje prawe ucho, a dłoń pogładziła podbrzusze.
   - Proszę, powiedz mi - Sebastian zastygł. - Miałeś kogoś przede mną, prawda?
  Nastała chwila męczącej ciszy. Choć wiedziałem, co za chwilę usłyszę, to i tak błagałem o inną odpowiedź. Usłyszałem westchnienie.
   - To nie do końca tak...to oni mieli mnie. Traktowali mnie jak swoją własność. Tylko tyle. Jak zabawkę.
  Zamilkłem. Nie miałem pojęcia, czy drążyć temat dalej czy lepiej nie.
   - Robiłeś to z nimi?
   - Tak - odpowiedź wysyczana przez zęby.
  Brunet przycisnął mnie mocniej do swojego ciała, ale nie na tyle mocno, bym poczuł ból.
   - Nie rozumiem...dlaczego to robiłeś?
   - Nie miałem wyjścia tak samo jak ty.
  Wtedy pomyślałem sobie, że powinienem się zamknąć. Ale na zaciśnięte usta cisnęło mi się jeszcze jedno pytanie.
   - A dlaczego...nie chcesz przyjąć ode mnie przyjemności...? - głos zaczynał mi się łamać.
 Czy pod wpływem miłości tak właśnie można się zmienić? Gdzie się podziała moja szydercza i pewna siebie osobowość Kundla Królowej?
   - Ciel... - uwielbiał szeptać moje imię. - ... przecież jeszcze mamy czas...
   - Ale...ale...ja nie chcę tylko brać... - zająknąłem się, zaciskając palce na rękawach fraku demona. - Dlaczego...?
   - Nie chcę, żebyś pomyślał, że cię wykorzystuję. Ciel, ja naprawdę nie mam umiaru. Nie będę potrafił się pohamować, a nie chcę cię skrzywdzić. Zrozum, proszę.,,
   - To ty zrozum...
   - Co mam zrozumieć?
   - To, że ja też chcę móc cię dotknąć...
  Spuściłem głowę. Sebastian przeczesał mnie po włosach. W kącikach oczu zgromadziły mi się łzy, jednak uparcie nie pozwoliłem im spłynąć.
   - Przepraszam, że nie dostrzegłem tego wcześniej...wybacz mi... - pogładził mnie uspokajająco po policzku. - Nie smuć się.
   Fotel, na którym siedzieliśmy, zaskrzypiał, kiedy zmieniałem pozycję. Uwolniłem się z uścisku mężczyzny i usiadłem przodem mu na kolanach twarzą w stronę jego twarzy.
   Spojrzałem na niego wyzywająco jeszcze z lekko załzawionymi oczami. Wpatrywał się we mnie, najwyraźniej niepewny co powinien w tej chwili zrobić.
   - Co? Nawet mnie teraz nie pocałujesz? - wyraźnie go to zaskoczyło.
  Jednak nie kazał mi długo czekać na to, czego chciałem. Pocałował mnie zachłannie, niemal od razu wdzierając mi się do ust. Całował mnie namiętnie, przyciągając mnie do siebie agresywnie za talię. Podobało mi się to. Pogładziłem go jedną ręką po karku, wyczuwając przy tym sigil. Ręce demona zsunęły się z mojej tali i zaczęły gładzić mnie po odsłoniętej skórze nóg, wślizgując się przy tym pod materiał spodenek,
   - Starczy - stwierdziłem, opierając ręce o pierś Sebastiana.
  Uśmiechnąłem się wrednie.
  Mężczyzna wsunął palce lewej dłoni pod tasiemkę przepaski, która i tak lekko się już obluzowała, i ściągnął ją. Wyszczerzył się do mnie przebiegle, ukazując tym samym rządek śnieżnobiałych zębów,  
  - Nie - skrzywiłem głowę i lekko zmarszczyłem brwi.
  Jeszcze nie wiedziałem o co mu chodzi. Nagle podniósł mnie i szybkim krokiem przeniósł mnie przez pokój. Położył mnie na łóżku. To wszystko stało się tak szybko, że nawet nie miałem pewności, czy zdarzyło się naprawdę.
  Demon unieruchomił moje ręce nad nad głową, przyciskając je jedną dłonią do pościeli. Spanikowałem lekko. Nie wiedziałem, czy demon droczy się ze mną, czy jednak jest poważny. On jednak nie wyglądał, jakby miał zamiar przestać. Jego długie palce nakreśliły kilka zygzaków na mojej szyi, po czym zwinnie porozpinały guziki kamizelki i koszuli. Kiedy poczułem jego dużą i ciepłą dłoń na moim brzuchu, zapragnąłem zimnego prysznica.
  - Przestań! - uwolnił moje ręce.
 Mężczyzna zastygł.
 Zastanowiłem się, co powinienem w tej chwili zrobić. Nie wiedziałem też o co chodzi brunetowi górującemu nade mną. Na pewno nie chciał zrobić mi krzywdy, ale...
  - Dziś ty będziesz leżał... - wymruczałem uwodzicielsko, pociągając go za krawat. - Nie przyjmuję odmowy...
  Zmusiłem go do zmiany położenia. Nie wydawał się stracić zainteresowania, więc poszło gładko. Sebastian podparł się na łokciach tak, aby móc obserwować moje poczynania.
  Zdjąłem z siebie rozpięte przez demona ubrania. I tak będą teraz tylko zawadzać. Przyzwyczaiłem się, że mój kamerdyner patrzy się na moje obnażone ciało. Odczuwałem nawet satysfakcję z tego, że nie mógł oderwać od niego wzroku.
  Zbliżyłem się powoli do niego, opierając ręce po obu stronach jego umięśnionego torsu. Pocałowałem go leniwie, aczkolwiek namiętnie. Obsypywałem drobnymi całusami jego żuchwę, siadając mu przy tym na biodrach. Czułem swoje narastające podniecenie, jednak starałem się ignorować chęć bycia zaspokojonym...przynajmniej na razie...
  Poodpinałem guziki koszuli Sebastiana i odchyliłem jej poły. Moim oczom ukazały się delikatnie zarysowane mięśnie brzucha oraz kuszące obojczyki. Ciało demona bardzo różniło się od mojego, nawet pod takim względem jak kolor. Na demoniej piersi gościły nie różowe, a brązowe brodawki, Miały intensywniejszy kolor od ust, które również nie miały ludzkiej barwy.
  Pogładziłem go po szyi, na co odchylił głowę otwarty na pieszczoty. Złożyłem pocałunek na jabłku Adama, po czym zacząłem podgryzać i ssać mleczną skórę. Usłyszałem pobudzające mruczenie. Położyłem dłonie na napiętych mięśniach mężczyzny. Bursztynowy kolczyk nadal tkwił w swoim miejscu. Jego ciało było rozgrzane, ale rumień nie pojawił się na nim.
  Dotykałem dalej seksownego torsu, rozkoszując się tym samym każdą jego podniecającą nierównością. Podgryzałem, ssałem, całowałem i lizałem wystające obojczyki, schodząc coraz niżej i niżej, docierając tym samym do ozdoby w kolorze oczu Sebastiana. Przejechałem ręką wzdłuż jego lewego uda. Wiedziałem jak bardzo napięty jest teraz materiał jego spodni...
   - Jesteś podniecony...
  Pogładziłem drażniąco wypukłość. Z gardła mężczyzny uciekł zduszony jęk.
   - Wystarczy...
   - Hmmm... - zsunąłem się z bioder bruneta pomiędzy jego długie nogi, celowo ocierając się o nabrzmiałą męskość.
   Wiedziałem, że czuje mój oddech przez materiał idealnie czarnych spodni. Dlaczego one jeszcze do cholery go okrywają?!
   - Nie - przez chwilę mocowałem się z paskiem, lecz poszło mi to na tyle sprawnie, że demon nie zdążył zaprotestować.
   Gwałtownie szarpnąłem za spodnie.
   To, co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
   Wpatrywałem się w erekcję mojego kochanka. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była taka...taka...męska.
   Nie zwracając w tej chwili uwagi na reakcję Sebastiana, ująłem w ręce jego nabrzmiałego penisa. Był cholernie twardy i ledwo mogłem chwycić go w obwodzie. Brunet syknął, kiedy moje palce zawędrowały na wyjątkowo czułą, brązowawą żołądź.
   Niepewnie polizałem ją. Demon jęknął przeciągle, więc zrobiłem to jeszcze raz. Byłem pewny, że nie uda mi się zmieścić do ust całej męskości mojego kamerdynera, ale postanowiłem spróbować choć trochę. Udało mi się zmieścić główkę i kawałek trzonu, ale już to musiało sprawić mężczyźnie dużą przyjemność, ponieważ zaczął ciężej oddychać.
   Zaprzestałem na chwilę pieszczot, lecz za moment zacząłem oblizywać trzon. Było mi w tej chwili przerażająco przyjemnie, że miałem wrażenie, że sam zaraz osiągnę spełnienie.
   Chciałem rzucić teraz Sebastianowi jakąś zmysłową, lecz ciętą, ripostę, ale postanowiłem zrezygnować z tego pomysłu. Po prostu ponownie objąłem jego erekcję ustami w obwodzie, dogadzając mu jeszcze rękoma. Spojrzałem na mojego mężczyznę, który, najwyraźniej zadowolony z doznania, zamknął oczy,
   Poczułem jak jego lewa dłoń zaczyna przeczesywać moje włosy, które prześlizgiwały się mu między palcami. Dekoncentrowało mnie to trochę, ale niewątpliwie było przyjemne.
   Miałem wrażenie, że przez lizanie i ssanie, męskość demona zrobiła się jeszcze większa. Chyba drgnęła, chociaż to też mogło mi się wydawać.
   Nagle dłoń Sebastiana chwyciła mnie za kark, odciągając w tył. Nie zabolało mnie to, jednak wywołało zdziwienie.
   Zerknąłem na niego niepewnie spod zmierzwionej grzywki, która trochę zasłaniała mi pole widzenia.
   Coś lepkiego trysło mi na twarz. Parę kropel skapnęło na pościel.
   Oblizałem usta z białej, jak mogłem się spodziewać, cieczy. Miała nietypowy smak, bardzo ciężki do określenia, jednak nie powiedziałbym, że była obrzydliwa czy coś podobnego. Po prostu nie dało się go sprecyzować.
   Demon podniósł się do siadu i przyciągnął mnie do siebie. Zlizał pieczołowicie własne nasienie z mojego policzka i brody. Pocałował mnie. Jeszcze mogłem wyczuć jego smak.
   Zsunął moje spodenki i zaczął mi dogadzać. Nie potrzeba mi było dużo. Ledwie kilka ruchów wystarczyło, bym doszedł.
    - Dobry chłopiec... - Sebastian szepnął, kiedy starałem się złapać oddech i przywrócić panowanie nad bijącym jak oszalałe sercem.
   Przytuliłem się do nagiego, ciepłego torsu mężczyzny. Odchyliłem kosmyk czarnych włosów, by móc szepnąć mu uwodzicielsko do ucha.
    - Chcę jeszcze raz...

5 komentarzy:

  1. Było tak jak przewidziałam. Siedziałam na łóżku, przyciskałam twarz do poduszki czerwona jak piwonia i piszczałam. Rozdział był świetny, mimo, że było mało Spicy (którą ubóstwiam) działy się takie rzeczy, że mrau :3 Ty wiesz jak bardzo kocham twojego bloga, ale z każdym kolejnym rozdziałem zakochuje się w nim jeszcze bardziej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pogniewamy się? Oj, pogniewamy. Przez Ciebie mam cały zaśliniony monitor *^*
    Uwielbiam Twoje opowiadania między innymi za to, że seks nie wylewa się bokami, ze dajesz bohaterom czas. Ale... Czytając ten rozdział.... Chce jego kontynuacje, tak jak Ciel chce jeszcze raz ;-;
    Oczywiście pod względem stylistycznym jak zwykle mnie nie zawiodłeś (choć akurat w tej sytuacji nie zwracałam uwagi na błędy xD).
    Ty po prostu jesteś rewelacyjny w tym co robisz :)
    -znowu z anonima, ale ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za anonima się nie gniewam, ale prosiłbym o podpisywanie się :3. Ewentualnie możesz mi napisać na GG, kto się kryję pod tym anonimkiem ^ ^

      Usuń
  3. Ojej, ja nie mam Twojego GG...
    Cóż, nie znasz mnie wiec nie mam.
    Czytam Twojego bloga od dawna i jakoś tak teraz stwierdziłam, że Ci napisze jakim jesteś wspaniałym autorem ^^
    W takim razie będę anonimem i będę się podpisywać anonim. Jestem pomysłowa nie ma co...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skomentowałam post a nie komentarz. Jestem geniuszem technologii...

      Usuń