Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

środa, 8 lipca 2015

Nauczyciel XVI

   Poczułem jak czyjeś palce raz po raz delikatnie uderzają w mój policzek. Przewróciłem się na drugi bok, żeby przestały, zaciskając dłoń na tym, co trzymałem.
   - Ciel, idź spać do siebie.
   - Nieee... - wymamrotałem.
   - Ciel, idź się połóż - z nadal zamkniętymi oczami odwróciłem się w stronę, skąd dobiegał głos.
   - Ty się połószzzz! Ty mi pokaszzz drogę, gsie tfoje łosze spoczywa!
   - Nie ma problemu.

   - Mo-mocniej... - udało mi się wyszeptać pomiędzy błagalnymi jęknięciami. - Mocniej...
   - Nic nie słyszę.
   - Mocniej! Proszę! - kolejny głośny jęk.
   Nawet przez myśl mi nie przeszło, że przecież ciocia mogłaby to usłyszeć. Zresztą pewnie i tak już usłyszała.
   Zamknąłem oczy, żeby móc w pełni rozkoszować się coraz szybszymi pchnięciami.
   - Jeszcze...jeszcze! - byłem już tak blisko...

   Obudziłem się zalany potem. Za oknem było ciemno. Zrzuciłem z siebie kołdrę. Oddychałem szybko i płytko. Co się tak właściwie stało? A tak. Dobra. To ja już nie mam żadnych pytań. Jeszcze na to wszystko dałem plamę! Dosłownie i w przenośni.
  Wstałem, żeby zdjąć z siebie zapocone (i nie tylko) ubrania. Nadal w nich leżałem, choć dziwnym trafem w moim łóżku. Nie pamiętam, żebym tu przechodził. Nieważne.
   Kiedy ustałem na własnych nogach, poczułem jak właściwie kręci mi się w głowie. Chyba nawet zbierało mi się na wymioty, ale jakoś się powstrzymałem. Wyciągnąłem z szafki czyste piżamy. Wszystko, co aktualnie miałem na sobie wylądowało na podłodze. Chyba nie będzie mi miało tego za złe.
   Usiadłem na łóżku i zacząłem analizować, co tak właściwie się stało przed tym, jak obraz mi się wyciemnił. Ehh...miało być dobrze, wyszło jak zawsze...Jedno jest pewne. Już nigdy nie tknę alkoholu. I pewnie nie porozmawiam z Sebastianem...
    Nieudolnie poprawiłem prześcieradło. Podczas tej trywialnej czynności, całkowicie przypadkiem wpadła mi w ręce rękawiczka, którą chamsko mu ściągnąłem. Pewnie trzymałem ją tak kurczowo, że nie udało mu się jej zabrać. Musi być na mnie bardzo zły.
   Pogładziłem biały materiał. Był bardzo przyjemny w dotyku. Nawet z tej odległości czułem, bijący od niego, zapach tytoniu. Muszę mu ją oddać, prawda? Przynajmniej będę mieć jakiś punkt zaczepienia, żeby znów do niego podejść.
   Położyłem tę namiastkę Sebastiana na poduszkę obok mojej głowy.
   Normalnie się zabiję...

   Następny raz obudziłem się już rano. Tym razem bez żadnych ekscesów, za to z jeszcze potężniejszym bólem głowy. Zwlokłem się i niemalże na czworaka doczołgałem się do drzwi. Zdecydowałem się najpierw odwiedzić łazienkę. Umyłem twarz i przy okazji łyknąłem trochę zimnej wody. Zrobiło mi się już ciupkę lepiej.
  Odważnie zszedłem na dół, z zamiarem poszukiwania środków, którymi ciocia Ann zwalcza kaca. Miałem nadzieję, że będzie spała. A tu niespodzianka.
   Siedziała w kuchni, popijając kawę w szlafroku. Chciałem dyskretnie się wycofać, ale niestety zdążyła mnie zauważyć. 
    - Ciel, musimy porozmawiać... - to jestem trupem.
   Niepewnie podszedłem do kobiety. Nawet nie odważyłem się usiąść obok niej. Już wiedziała. Schyliłem potulnie czoło, próbując wymyślić jakiś sposób, by ją udobruchać.
    - Ja rozumiem, że nienawidzisz swoich urodzin, ale sięganie po alkohol nie rozwiąże tego problemu - powiedziała spokojnie.
  Czekałem tylko aż zapyta się z kim piłem. Ze stresu naprawdę chciało mi się wymiotować.
    - Masz coś na swoje usprawiedliwienie? - pokręciłem przecząco głową.

   Skończyło się tym, że wlepiła mi szlaban do Bożego Narodzenia na wychodzenie z domu i telefon. Byłem zły, ale tylko na siebie. To moja wina, że się zapomniałem. Nie miałem prawa mieć pretensji do kogokolwiek. Na szczęście ciocia nie odkryła tego, że Sebastian tu był, choć nie wiem jakim cudem. Może po prostu postanowiła nie pytać o to, dlaczego piłem z dwóch kieliszków. Chyba, że Sebastian usunął dowody, co było raczej wątpliwe po zajściach wczorajszego wieczoru.
   Wróciłem do swojego pokoju z herbatką. Dostałem tabletkę na ból głowy od cioci, więc już nie było tragedii. Popijając gorący napar po przebraniu się i sprzątnięciu ubrań z podłogi, zacząłem rozmyślać nad sposobem na przeproszenie mojego nauczyciela. To, że mało co o nim wiedziałem, nie ułatwiało sprawy. Mogłem poprosić o pomoc profesora Rofocale, ale jeśli zapytałby o powód, to będę potrzebował wiarygodnej wymówki. Coś wymyślę, w końcu nie mam innego wyjścia.
   Włączyłem komputer. Ciocia nie dała mi szlabanu na niego. W sumie i tak nie siedzę na nim zbyt często. Chociaż z telefonem jest podobnie...
   A jak ona go przeszuka?!
   Wtedy to już kij ze mną, ale jakie by mogła narobić Sebastianowi problemy! Jeśli skojarzy, że to akurat mój nauczyciel kryję się pod tym imieniem, to będzie mogiła. Niby nic podejrzanego w tych rozmowach nie ma, ale raczej na dorosłego faceta odwiedzającego nastolatka nie patrzy się przychylnie. Nie wiem gdzie schowała telefon, więc tych wiadomości nie usunę. Co prawda mam blokadę, ale jak Ann się uprze, to i tak zgadnie jaka jest kombinacja.
    Postanowiłem nie dopuszczać do siebie tej myśli i skupiłem się na poszukiwaniu w internecie pomysłu na prezent w ramach przeprosin. Niestety nie udało mi się znaleźć niczego godnego uwagi, a przynajmniej niczego, co mógłbym wręczyć Sebastianowi. Utknąłem w tak martwym punkcie, że już bardziej się chyba nie dało. Zawsze twierdziłem, że gdybym urodził się wcześniej, to wszystko byłoby prostsze. Gdybym był bardziej w wieku Sebastiana, to raczej to, że jestem tej samej płci stanowiłoby główny problem, a nie ten beznadziejny wiek.
    Teoretycznie, jakby jakimś cudem udało mi się go w sobie rozkochać, to wpędziłbym go tym do kryminału...Gdyby ktoś nas przyłapał oczywiście... co w sumie jest mało prawdopodobne...więc... Dobra, lepiej zejdę na ziemię, bo z bujania w obłokach nie wychodzi nic dobrego, przynajmniej w moim przypadku.
   Ale może lepiej przestudiować jakiś poradnik sztuki uwodzenia...? Tak na wszelki niepotrzebny wypadek.

   Więc tak...punkt pierwszy tego co wygrzebałem po ciemnej stronie internetów. Uwodzenie zapachem jest skuteczne. Z własnego doświadczenia wiem, że to prawda, choć chyba tylko mnie przyciąga zapach tytoniu. Po dłuższym zastanowieniu i stwierdzeniu, że nie mam bladego pojęcia o zapachach, stwierdziłem, że do mnie chyba pasowałby jakiś "słodki". Typowa męska woń na mnie raczej nie "prezentowałaby się" dobrze, raczej komicznie.
    Punkt drugi - pewne spoglądanie. Odpadam w przedbiegach. Jeśli tylko patrze się na Sebastiana przybieram barwę cegły, a co tu mówić o patrzeniu w oczy...
    Punkt trzeci - zupełnie nie wiem, co kryje się pod hasłem "kipieć seksem"...
    Punkt czwarty - dbać o wygląd. Nigdy nie uważałem się za zapuszczonego i chyba w istocie nie byłe zaniedbany, więc tu chyba nie muszę nic zmieniać.
    Punk piąty - na randkę ubrać się prowokująco, ale nie do przesady... to wczoraj to była randka? Bo w sumie to w ten punkt chyba wstrzeliłem się idealnie z tą gejowatą bluzeczką...
    Przy ubiorze wypadałoby się na trochę zatrzymać. Mój ubiór raczej mało otoczeniu mówi. Większość ciuchów z mojej szafy jest raczej "bezpłciowa" i nie wskazuje, żebym przynależał do jakiejś subkultury czy coś. O moim charakterze też zbyt dużo nie zdradza, choć raczej na tajemniczego nie wyglądam. Może Sebastian właśnie takich nie lubi? Powinienem ubierać się inaczej? W stylu...nie wiem...słodka idiotka w wersji chłopięcej? Aż się wzdrygnąłem. To na pewno nie przejdzie!
    To może jestem zbyt nachalny, a Sebastian lubi emmm...nieśmiałych? Zakładając, że w ogóle faceci go ruszają...
    Chyba, że nienaturalny kolor moich włosów mu się nie podoba...
    Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?
    Pomocy~~!

2 komentarze:

  1. Łohohoho! To jestem ciekawa czy te jęki były prawdziwe! Jeśli tak, to ja jestem w niebie :3 Ciel zupełnie nic a nic nie pamięta? Zajebioza! Ciekawa jestem jak Sebastian na to zareaguje i czy rzeczywiście pozbył się dowodów zbrodni. Ekstra. Niech już idzie do szkoły się z nim spotkać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Nareszcie znalazłam chwilę i przybyłam skomentować, ale szczerze piszę, że ledwo patrzę, dlatego, raczej, będzie krótko.

    Przyznam szczerze, że tym fragmentem, który napisałeś kursywą, totalnie mnie zagiąłeś. Otworzyłam szeroko oczy i usta ze zdumienia, bo nie wiedziałam, czy to urywek jakiegoś kolejnego rozdziału, czy może sen. Mam wciąż nadzieję, że wykorzystasz to gdzieś, albo napiszesz coś podobnego :D. W każdym razie mój Internet dziś wariuje i rozłącza się co jakiś czas. Nie powiem jest to bardzo uciążliwe! Ale wróćmy do rozdziału. Żal mi Ciela. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko się ułoży i znajdzie wspólny język z Sebciem. Jestem pewna, że nasz katecheta nie będzie chował urazy, bo wie, że każdy ma prawo do błędu. I to chyba tyle ode mnie :).

    Pozdrawiam,

    R.

    OdpowiedzUsuń