Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

sobota, 4 lipca 2015

Fragmetny duszy XLVII

  Spica bez problemu zmieściła się w ubrania, które jej pożyczyłem. Nie widziałem powodu, dla którego miałaby nie nosić sukienek, ale takt nie pozwalał mi poruszać tego tematu. Cierpliwie poczekam albo będę żył w nieświadomości. Nie miałem pojęcia jak potoczy się nasza znajomość, lecz początek zapowiada ją całkiem obiecująco.
  Całą trójką zeszliśmy do jadalni na śniadanie. Na śniadanie zszedłem przynajmniej ja. Dziewczyna powiedziała, że zadowoli się jakąś porządną kawą. Zapytałem Sebastiana czy czasem też nie ma ochoty. Przytaknął obojętnie.
   Usiedliśmy ze Spicą przy stole, kiedy brunet poszedł po moje śniadanie oraz kawę. Białowłosa demonica usiadła po mojej lewej, przypatrując się wszystkiemu dookoła z ciekawością. Wydało mi się, że moja koszula jest trochę na nią za mała, ponieważ rękawy nie sięgały nadgarstków. Chociaż może ja też już z niej wyrosłem i po prostu została w szafie? Przypatrywałem się przez moment jej dłoniom  i dostrzegłem na nie malutkie czarne plamy. Czasami przybierały one większe rozmiary, ale i tak niezbyt rzucały się w oczy. Były zbyt ciemne jak na pieprzyki. Zastanawiałem się, czy mogę o nie zapytać. Spica nie sprawiała wrażanie osoby biorącej wszystko do siebie, więc jeśli okaże się to jakimś wstydliwym faktem bądź chorobą, to chyba nie popsuję jej tym pytaniem humoru.
   Już miałem pytać, ale powstrzymał mnie Sebastian, wchodzący do jadalni wraz posiłkiem dla mnie i trzema filiżankami. Postawił przede mną tacę z omletem oraz herbatę a przed naszym gościem kawę.
    - Pijałaś z mlekiem, prawda?
    - Yhym - energicznie pokiwała głową w odpowiedzi na pytanie bruneta. - Miło, że pamiętałeś - wyszczerzyła się  zaczepnie.
   Dopiero teraz dotarło do mnie, że w sumie nie wiem jaka relacją łączy tych dwoję. Wydawała się dość zażyła skoro najpierw się tłuką, a później spokojnie piją razem kawę.
   Zabrałem się za pałaszowanie śniadania. Kątem oka zauważyłem Mey Rin i Barda, zaglądających przez uchylone drzwi. Dwa demony raczej też ich dostrzegły, bo uśmiechnęły się nieznacznie.
    - Jak w ogóle planujesz wytłumaczyć reszcie moją obecność? - zapytała dziewczyna, kiedy upiła łyk ciepłej, brązowej cieczy.
    - Przydzielimy ci rolę pokojówki i tak czy siak, będziesz chodzić w sukience - Sebastian odpowiedział, obracając w palcach własną filiżankę i wykrzywiając usta w najbardziej złośliwą parodię uśmiechu, na jaką było go stać.
   - No chyba nie! - ktoś ewidentnie nie mógł znaleźć żadnego argumentu...
   - Sebastianie, nie dokuczaj mniejszym od siebie - uwielbiałem go karcić jak niewychowane dziecko.
   - Pfff...jakby chciała, to nie byłaby taka mała.
  Spica zaprezentowała Sebastianowi swój długi język. Już drugi raz dzisiaj.
  Czyli wracamy do "z demonami jak z dziećmi"?

   - Ciel~! Sebuś mi dokucza! - wróciliśmy do "z demonami jak z dziećmi" prędzej niż myślałem.
  Aż ciężko uwierzyć, że ten krzyk doszedł z drugiej strony posiadłości. Finny stwierdził, że bawią się w berka. Taa...yhymm...na pewno. Niech się gonią, byleby nie zdemolowali czegoś i robili to ciszej.
   Nadal nie wiedziałem, po co właściwie dziewczyna się tu zjawiła, ale cieszyło mnie, że chociaż na chwilę odciąga Sebastiana od pracy.
   Przesiadywałem właśnie w bibliotece. Bez większego celu. Tak dla relaksu i tyle. Odłożyłem filiżankę, z której przed chwilą wypiłem herbatę, i sięgnąłem po kruche ciasteczko. Ułożyłem się wygodniej na leżance, bo czułem, że długo już sobie nie poleżę.
   Tak jak się spodziewałem przez dwuskrzydłowe drzwi wpadła najpierw białowłosa głowa Spicy a potem jej reszta. Szybko zamknęła je i oparła się o ścianę obok, dysząc przy tym ciężko.
    - Gdzie zgubiłaś Sebastiana? - zapytałem rozbawiony z lekka tym widokiem.
    - Nie... - ciężkie sapnięcie. - ...pytaj...
   Nie byłem ani trochę zazdrosny o to, ile czasu Sebastian zmarnował dzisiaj na ustawianie demonicy do pionu zamiast poświęcić go mnie. No może ociupinkę. Ale jakaś odmiana mu się przyda. Niech się z nią bawi w "chowanego".
     - Chciałam trochę rozruszać tego sztywniaka - stwierdziła, gdy oddech jej się uspokoił. - Ale on chyba tego nie potrzebuje.
     Jakby się tak dogłębnie zastanowić, to mężczyzna nie zażywał na co dzień dużo ruchu. Kiedy rozwiązywaliśmy zagadki od Królowej, wtedy owszem musiał się nabiegać, ale nigdy nie powiedziałbym, że jako demon jest w szczytowej formie. Jeśli to, co się teraz dzieje, jest choćby namiastką jego kondycji, to boję się co będzie później.
    - Mogę? - zapytała, dostrzegając talerz z ciasteczkami, które kusiły wyglądem.
   Skinąłem głową, wpatrując się w nią, gdy podchodziła.
   Dostrzegłem więcej czarnych plamek. Między innymi na szyi oraz niezasłoniętych przez nogawki spodni kolanach. Mógłbym przysiąc, że wcześniej ich tam nie było.
    - O co wam się rozeszło, że tak za sobą ganiacie?
    - Co? A o to chodzi! Tak mi się zebrało na wspominki i chyba się wpienił, jak zaczęłam mu opowiadać o wszystkich głupotach, które odwalił ze swoją spółką. - zaśmiała się krótko, wkładając do ust następny wypiek. - Dobre czasy...
    - Mówiąc spółka, kogo masz na myśli?
    - No Rogacjusza oczywiście i Witeola. Akrusa o Altaira. Było nas tam trochę do wymyślania głupot, ale ile przy tym było zabawy. Zwłaszcza jak ostawialiśmy partyzantkę w czasie pierwszej wojny celestiańskiej. Ho ho! Wtedy to się działo! Raz nam się udało przypalić skrzydełka przydupasowi Michałka. Z tego to byliśmy tak dumni, że chyba cały shedimski światek o tym wiedział.
   Oczywiście nic na ten temat nie wiedziałem. Sebastian chyba też tego nie pamiętał.
     - Ty jesteś żołnierzem? - raczej to mnie chyba zdziwiło najbardziej.
     - Nie wyglądam, co nie?
     - Szczere nie - no bo kto widział kobietę na wojnie?
     - Nie myśl sobie, że jestem przez to gorsza od całej reszty! - sprostowała.
     - Ależ jakże bym śmiał.
    Chociaż nie miałem pojęcia jakie to umiejętności Spica posiada jako żołnierz. Nie wiedziałem też jakie ma Sebastian. No i cała reszta zaangażowanych w działania wojskowe shedimów i innych demonów. Tym bardziej nie potrafiłem sobie wyobrazić potęgi aniołów, które stały po drugiej stronie tego konfliktu. Potrzebowałem się douczyć na ten temat. Nie wiedziałem jak przedstawia się rozłożenie siły, sposoby walki. Nie miałem pojęcia, kto jest ważną figurą w tych szachach, a kto tylko pionkiem. O ile w świecie ludzi, to ja mogłem rozkładać karty, to w świecie demonów nie znaczyłem kompletnie nic i byłem nieporadny jak małe dziecko. Ale to zmienię.
     - Po co tak właściwie się tu pojawiłaś?
     - Mam zraportować Sebastianowi - położyła wyraźny nacisk na nadane mu przeze mnie imię. - kogo mamy już w swoich szeregach, a kogo jeszcze trzeba odnaleźć.
     - Rozumiem. A nie mogłaś zrobić tego listownie?
     - Wtedy...
     - ... nie mogłabyś mu przeszkadzać - dokończyłem.
     - Dokładnie, Młody, dokładnie.
   Pytać do kiedy zostanie raczej nie wypadało. Nie przeszkadzała mi jej obecność, w pewnym sensie była nawet wskazana. Ciekawe ile jeszcze demonów poznam?
     - No hej! Gdzie Sebuś zniknął? - Spica zrobiła smutną minkę.
   Zbliżała się pora podwieczorku, więc jak mogę wnioskować poszedł go przygotować. Liczyłem skrycie na ciasto z orzechami, ale nie wiem czy mogę na nie liczyć. Raczej nie, chyba że Sebastian umie czytać w myślach.
   Spica podskoczyła na dźwięk pukania do drzwi. Do biblioteki wszedł Sebastian, ale niestety nie z orzechowym ciastem. Ale tort węgierski też był dobrym wyborem.
    Zawsze lubiłem go jeść. Między innymi dlatego, że zawierał alkohol, a mój kochanek jakże troskliwie nigdy nie pozwalał mi go tykać. Nawet na przyjęciach rzadko udało mi się coś uszczknąć. Tak, wiem, że źle działa, ale raz nie zawsze.
    Sebastian usiadł obok mnie, zdejmując z siebie frak. Chyba też zmęczył się tą gonitwą. Spica zajadała swój kawałek toru siedząc na fotel naprzeciwko nas. Sebastian jak zwykle odmówił sobie słodkiego. Nie wiedziałem czy robi to, bo mimo wszystko jest lokajem i nie powinien robić takich rzeczy, czy po prostu nie lubi słodkich rzeczy. Tyle się znamy, a wciąż tyle niewiadomych.
   Westchnąłem. Nabiłem na widelczyk do ciast wisienkę, która zdobiła mój kawałek i wepchnąłem Sebastianowi do ust. Dziewczyna zrobiła na to duże oczy. Nie rozumiałem z jakiego powodu, bo jak już zdążyłem się dowiedzieć to w świecie demonów jest całkiem normalne. Miałem zamiar zignorować jej reakcję i napić się herbaty. Kiedy przykładałem filiżankę Earl Gray, wypaliła do Sebastiana:
    - To już nie jesteś na dole?!
   Omal nie zakrztusiłem się naparem przez to pytanie. Jeśli ono znaczyło, to co myślałem, że znaczyło, to chyba mamy temat do rozmów.
   Spojrzałem na bruneta, który w tej chwili gromił spojrzeniem Spicę.
    - No co?! - najwyraźniej nie widziała nic nietaktownego w bezpośredniości swojego pytania.
    - Nie wiem, o co ci chodzi - odpowiedział spokojnie, jednak w dobitności tego zdania słychać było gniew.
    - Między innymi to z Kserksem i ... - demonica miała wyraźną ochotę kontynuować.
    - Zamknij się!
    - Sebastianie!
  Brunet zacisnął zęby.
    - Oj, tak sobie tylko żartowałam - zakończyła temat Spica.
  Sebastian wydawał się zadowolony takim obrotem spraw i złość z niego uciekła.
  Kiedy ciasto zniknęło z obydwu talerzyków, demon wyniósł naczynia do kuchni.
    - Przepraszam złotko, ale rozumiesz....wypatroszyłby mnie - uśmiechnęła się i pognała w ślad za mężczyzną, zostawiając mnie samego z myślami.  

1 komentarz:

  1. Spica wprowadziła fajny zadziorny klimacik^^ Trochę rozrusza nam demonka a podoba mi się też, że Ciel się tym dobrze bawi. Końcówka mnie rozwaliła! Czy aby na pewno żartowała?;D

    OdpowiedzUsuń