Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

niedziela, 14 czerwca 2015

Nauczyciel XII

   Nie mogłem dojrzeć drzwi, ale słyszałem czyjeś kroki.
   Nie panikować, nie panikować, nie panikować.
   Jeśli ocenić sytuację jasno, to jeśli to włamywacz, to jestem martwy, bo nie mogę się podnieść z podłogi.
   Piękne podsumowanie dnia "wszystko przeciwko mnie"!
    - Ciel? Jesteś?
   Uf...czyli będę żyć.
   Zza jednej ze ścian wychyliła się najpierw brązowa, nieuczesana czupryna, a zaraz potem cała reszta Eliota, znajomego z sąsiedniej ulicy.
    - No powiedzmy...
    - O Jezu! Co ci się stało?
   Eliot był panikarzem jakich mało i na palcach można było policzyć rzeczy, które go nie przerastały. Wtedy jego oczy zaczynały momentalnie szklić się, a palce u rąk, o ile oczywiście nie cały chłopak, trząść się. Tak było i tym razem...
    - Spokojnie, nic się nie stało! - zacząłem go uspokajać, bo jakoś nie miałem siły znosić jego płaczliwego zawodzenia. - Po prostu pomóż mi wstać.
   Szatyn tylko skinął głową, po czym, na lekko trzęsących się nogach, podciągnął mnie do pionu. Pomógł mi przekuśtykać do kuchni i usiąść przy blacie.
   - Dzięki. To... po co przyszedłeś?
   - A! Chciałem wziąć od ciebie lekcję. No bo wiesz, chory byłem...
   - I pamiętałeś o lekcjach? - zapytałem zdziwiony.
  Eliot był z tych, co bujają w obłokach i zapominają o bożym świecie. Nie miałem o to do niego żalu czy coś w tym stylu, ale czasem mógłby bardziej zdawać sobie sprawę z konsekwencji odrywania się od świata.
Powiedział uczeń marzący o romansie z nauczycielem...
    - Pan Rofocale wysłał mi SMS z przypomnieniem... - zaśmiał się nerwowo.
    Tak. Nasz wychowawca miał pozapisywane nasze numery w komórce i starał się nas kontrolować. Czasem nawet potrafił dać za coś solidny opierdziel, ale ogólnie fajne było to, że się nami interesuje, a nie zlewa jak reszta wychowawców swoich podopiecznych.
    - Podasz mi lód z lodówki? Jak mnie przestanie boleć, to ci wszystko podam.
    - Oki! - chłopak ochoczo podbiegł do lodówki z zacieszem wypisanym na twarzy.
   Kiedy wreszcie przyłożyłem sobie zimny woreczek do piszczela, poczułem nieopisywalną ulgę. Grunt, że to nie złamanie albo coś. Nie zniósłbym nogi w gipsie.
    - Chcesz się czegoś napić? - zaproponowałem.
  Szatyn pokręcił głową, wprawiając tym w ruch odstające brązowe loki.
  Za mną chodziła ostatnio oranżada...
    - To chodź.
  Ostrożnie zsunąłem się ze stołka i stanąłem niepewnie na podłodze. Nie upadłem, noga nie bolała zbyt mocno, więc stwierdziłem, że jest ok. Powoli szedłem w stronę pokoju. A na tych schodach, to się kiedyś zemszczę.
   Kiedy miałem otwierać drzwi do pokoju, uświadomiłem sobie jedną rzecz. Przecież tam wisi portret profesora Sebastiana!
   Zerknąłem przez ramię na idącego za mną szatyna. Uśmiechał się trochę głupkowato, jak zwykle pogrążony w marzeniach. To może nie zauważy? Bo podbiegnięcie do rysunku i ściągnięcie go, nie wchodziło w grę. Jakoś się wykręcę. Chyba...
   Wpuściłem Eliota do pokoju. Rozejrzał się po nim, po czym usiadł na łóżku, nijak niczego nie komentując.
   Ściągnąłem książki i zeszyty z regału przy biurku, a resztę wyciągnąłem z plecaka. Rozłożyłem się z tym obok chłopaka.
    - Chcesz pożyczyć zeszyty? - energicznie skinął głową. - To zaznaczę ci w książkach, co masz zrobić.
    - To ja pójdę po plecak. Zostawiłem go na dole - powiedział i wybiegł.
  W tym czasie odkleiłem rysunek od ściany i schowałem do szuflady. Później wziąłem kolorowe papierki do zaznaczania, których nazwy nigdy nie znałem, a które ciocia często przynosiła z pracy.
   Skończyłem zaznaczać matematykę, gdy Eliot wrócił.
   Później angielski, biologia, chemia i cała reszta.
   Akurat kończyliśmy, kiedy przyszedł do mnie SMS od profesora Rofocale.
   "Przyszedł do ciebie Eliot po zeszyty?"
   "Tak"
   - Tylko oddaj mi je jutro, ok?
   - Dobrze! Ustawię sobie przypomnienie czy coś! Będę pamiętać!
  Pożegnałem go, kiedy wychodził.
   
    A na schodach zemszczę się kiedy indziej...
  

 

5 komentarzy:

  1. Hej, rozdział boski jak zawsze <3
    I jeśli można mam do ciebie pytanie ale nie mam GG i nie wiem gdzie mogę ci je zadać. Masz może ASK lub facebooka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ask co prawda nie używany, ale jeśli bardzo ci zależy
      http://ask.fm/Fryca11

      Usuń
  2. A już się bałam że Sebcio do niego przyjdzie xD Miałam takie ufff, chociaż nie wiem czemu bo mogłoby być ciekawie :3 A może jednak kolega zobaczył obrazek na ścianie? Szkoda, że partyjka szachów nie dokończona, niech mają więcej okazji na konfrontację:D I fajna zmiana szablonu^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku! Jakieee booskieee *^* Tak w sumie to ja też muszę zemścić się na swoich schodach ;-; Dzięki za przypomnienie xD Weny dużo życzę i czekam na następne pewnie równie boskie rozdziały ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno mnie tu nie było, ale dziś przybyłam. Po pierwsze, kurde, czy tylko ja myślałam, że do Ciela przyjdzie Sebuś? Jakże moje nadzieje okazały się płonne... Ech, ale nie można mieć wszystkiego, dlatego zadowolę się tym, że dodałeś kolejny rozdział :). Po drugie, czemu tak krótko? Ja chcę więcej! Po trzecie, jak dla mnie to opko wyszło Ci jeszcze lepiej od "Fragmentów", ale to tylko moje zdanie :). Sebuś w tym wydaniu jest po prostu do schrupania ♥. Dziękuję za tą notkę. Czekam na więcej :). Do "Fragmentów" powrócę w wolnej chwili i postaram się w miarę możliwości spełnić Twoją prośbę :).

    Pozdrawiam serdecznie,

    R.

    OdpowiedzUsuń