Krótka zapowiedź nadchodzących zmian!
Nie przedłużając, niedługo do obiegu wejdzie blog. Tak, kolejny. Wiem jestem pod tym względem nieznośny. Nie przemyślałem czegoś na początku i teraz robię zamieszanie. Chciałbym jednak, żeby zawierał on moją całą "tfurczoźć" w jednym miejscu. Więc byłyby tam Fragmenty, Nauczyciel, Spektrum i opowiadania pisane od września. Myślę, że nie jest to zły pomysł, a mi prościej będzie monitorować swoje postępy w pisaniu. Pierwsze dwa blogi nadal będą działać i pojawiać się na nich będą nowe rozdziały. Zdaję sobie sprawę z tego, że o wiele łatwiej jest natrafić na Fragmenty niż na wszystko, co powstało później, dlatego też tak a nie inaczej. To chyba wszystko. Jakby koncepcja się zmieniła, to dam znać. Czy ktoś ma coś przeciw?

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Fragmenty duszy XLV

  W końcu wróciliśmy do posiadłości. Nareszcie mogłem pooddychać tym samym chłodnym powietrzem, co zawsze.
  Szkoda mi było trochę, że nie zdążyłem pożegnać się z Luną. Nie zdążyłem...no po prostu zapomniałem. Chciałem jak najprędzej wrócić do siebie, więc zapomniałem o wszystkich innych sprawach. Wizja mojego prywatnego spokoju w moim własnym gabinecie...
    - Cieeeel!
   No tak...zapomniałem o Elizabeth...
   Rozpędzona blondynka wpadła na mnie z prędkością pocisku, kiedy tylko wyszedłem z sypialni na korytarz. Opatuliła mnie chmara różowych wstążeczek, falbanek i słodkiego, mdlącego zapachu.
   Stojący za mną Sebastian zachichotał ledwo dosłyszalnie na ten widok, jednak nie mogłem się odwrócić, by chociaż skarcić go wzrokiem, ponieważ żelazny uścisk mojej narzeczonej uniemożliwiał mi nawet najdrobniejszy ruch. Skąd ona brała tyle siły?
   - Tęskniłam! -  wrzasnęła mi wprost do ucha swoim przeraźliwie piskliwym głosikiem. - Gdzie byłeś?!
   Zacząłem rozmyślać nad tym, jak usprawiedliwić swoją nieobecność, jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Wszystko przez to, że nie wiedziałem, ile czasu rozkrzyczana panienka zdążyła już spędzić na moich włościach.
    - Panienko Elizabeth! - kolejny skrzekliwy głos przeszył korytarz.
    Mey Rin, o dziwo, nie potknęła się przy tym krótkim biegu o własne nogi.
    - Panicz i pan Sebastian! - dlaczego tu jest tak głośno do cholery?!
    - Lizzie, puść mnie - powiedziałem spokojnie, choć miałem już dość i wolałem wracać do Wenecji.
    Na szczęście nie musiałem wykłócać się z dziewczyną o moją wolność. Oddaliłem się na bezpieczną odległość, czyli z daleka od różowych macek słodkości.
     - Bard próbował przygotować kolację, ale... - Chinka spojrzała wymownie na Sebastiana.
   Westchnął na to.
     - Przepraszam... - szepnął do mnie.
   Jeszcze nie wiedziałem do końca, o co mu chodziło, kiedy odchodził razem z pokojówką w stronę kuchni.
     - Co porobimy?
   A no tak.Zostawił mnie z Elizabeth. To oznacza, że ani nie pomoże mi się wykręcić z robienia dziwnych, dziecięcych, dziewczęcych rzeczy, ani nie będzie pomagał mi w rozmowie. Czyli będę musiał przez cały czas słuchać bełkotu i szczebiotania...

   Już nie mogę! Ile ona może nawijać i nawijać?!
   Zdążyła mi już naopowiadać o Edwardzie i o jej ojcu, o jakiejś innej panience ,z którą się spotyka,o tym jak nauczyła się coś tam robić...No właśnie w tamtym momencie przestałem jej słuchać. 
   Jak wsłuchiwałem się w te bzdurki, które potokiem słów wypływały z jej ust, kiedy wyciągnęła mnie na spacer po ogrodzie, zatęskniłem za spokojnym i rzeczowym stylem wypowiedzi Sebastiana. Mgiełka mdłego zapachu też nie umywała się do elektryzującego zapachu demona...
   - Lizzie, pobawmy się w chowanego.

   - Sebastianie! - zawołałem wbiegając do kuchni zadyszany.
  Mężczyzna odwrócił się do mnie, trzymając w ręku nóż do mięsa.
   - Schowaj mnie!
  Demon wytarł ręce w ścierkę i podszedł do mnie.
   - Musisz mnie schować! Gramy z Lizzie w chowanego, więc musisz mnie schować tak, żeby do kolacji mnie nie znalazła!
   - Chodź - po krótkiej chwili namysłu brunet chwycił mnie za nadgarstek, prowadząc ku wschodniemu skrzydłu.
    Kiedy tylko znaleźliśmy się poza polem widzenia pozostałych w kuchni służących, mężczyzna wpił się moje usta zachłannie. Opierając moją głowę o ścianę, pieścił zmysłowo język oraz podniebienie.
    - Ummm...! - zajęczałem głośniej, gdy usłyszałem szybkie kroki małych obcasików i bynajmniej nie były one moje.
    Sebastian, nic sobie z tego nie robiąc,nie zaprzestał dalszych pieszczot, kładąc swoje duże, ciepłe dłonie na biodrach. Podniósł mnie do góry tak, że całą powierzchnią pleców opierałem się o ścianę, a on miał twarz na wysokości mojej. Oplotłem go nogami w pasie, żeby mieć pewność,że nie spadnę. Zarzuciłem mu ręce na ramiona, jedną głaszcząc kark i włosy. To wszystko trwało nie więcej niż minutę, a ja po raz kolejny dostałem krótką w chwilę na złapanie oddechu.
    Stukotanie butów o drewnianą podłogę stawało się coraz głośniejsze, ale jakoś nie specjalnie się tym przejmowałem. A właściwie skoro i tak planowałem zerwać zaręczyny w taki czy inny sposób, to co za różnica? Może lepiej, żeby zobaczyła, o co chodzi, niż miałbym jej to wyjaśniać. Tylko jak się wygada, to moja reputacja i autorytet padną trupem.
   W sumie mogę się zaszyć gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie ,byleby tylko z Sebastianem...
   Kiedy kroki dochodzą z naprawdę niebezpiecznie bliskiej odległości, demon chwyta mnie mocniej i w szybkim tempie znika w kolejnym korytarzu. I tak cały czas...
   Nie przerywał przy tym namiętnych pocałunków, bo takiej okazji się nie marnuje. Próbowałem nasłuchiwać ,czy Lizzie na pewno się do nas nie zbliża, ale w głowie zawróciło mi się tak, że absolutnie nie potrafiłem myśleć o kimkolwiek innym, niż mężczyzna trzymający mnie w objęciach.
   Demon otworzył pierwszy lepszy pokój gościnny i zatrzaskując za sobą drzwi. Zamknął je wyciągniętym z kieszeni kluczem.
   Nie miałem nic przeciwko byciu ponownie przyciśniętym do ściany. Można było powiedzieć, że nawet bardzo mi się podobało to zaborcze podejście Sebastiana.
   Dłoń bruneta zsunęła się z bioder na pośladki.
   - Gdzie z łapami? - udało mi się powiedzieć w przerwie pomiędzy kolejnym zachwycającym pocałunkiem.
   Westchnąłem głośno, kiedy jego kolano wsunęło się pomiędzy moje nogi, które były jak z waty i już ledwie utrzymywały mnie w pionie.
   - Drugi raz? - zapytałem, kiedy przypomniałem sobie wcześniejsze wydarzenia dzisiejszego dnia.
  Jęknąłem przy tym głośno. Demon uśmiechnął się na to cwaniacko, ani myśląc zaprzestać pieszczot. 
  Jeśli tak ma wyglądać każdy kolejny dzień, to nie wiem, jak to przeżyję.
     - Ciel?! Jesteś tam?!
    Nie teraz, nie w tej chwili!
    Sebastian zmienił swoją pozycję opierając się o drzwi, pociągając mnie za sobą. Jęknąłem kolejny raz, starając się stłumić dźwięk jak najbardziej, kiedy dłoń mężczyzny wślizgnęła się w moje spodenki.
   Nie było te jednak nic więcej niż delikatne muśnięcia, więc jeszcze jakoś kontrolowałem swoje reakcje.
   Kolejne pukanie do drzwi.
     - Zróbże coś! - wyszeptałem.
   Na moje słowa otworzył drzwi, zaciskając przy tym palce na moim kroczu, i wychylił się zza nich.
     - Słucham, panienko - ton Sebastiana był niemalże wesoły.
    Przygryzłem wargę, żeby powstrzymać niechciane westchnienia. Zaraz nie wytrzymam.
      - Nie widziałeś gdzieś Ciela, Sebastianie? - Elizabeth chyba trochę się speszyła.
      - Niestety nie...
      - Oh...rozumiem...w takim razie idę szukać dalej!
     Drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem. Nie byłem pewny, czy zagłuszyły mój jęk spełnienia, kiedy demon ponownie zacisnął wprawne palce.
     Wyjął dłoń z moich spodenek.Jednocześnie przytrzymując mnie drugą ręką, żebym nie upadł.Spojrzałem na niego, kiedy zlizywał przezroczystą ciesz ze swoich palców.
      - Jesteś...niemożliwy...

2 komentarze:

  1. Niemożliwy, niemożliwy, raczej cudowny ^^ :D
    Ściany, ściany wszędzie ściany :D
    Wprawiłeś mnie w taki dobry nastrój, że powinieneś dostać nobla wiesz? :D
    Dzisiaj krótko, ale i tak wiesz, że mi się podobał rozdział prawda? :D
    (Google znowu mnie wrabiają z tym komunikatem, dlatego dziś z anonima niestety :/ )

    Czekam na next :D

    Cara

    OdpowiedzUsuń
  2. >///////////////////////////////< Zajebioza
    Sparkle i w ogóle, tyle całusów i tak wyuzdane macanie!
    Po kątach niech się sekszą, choć mina Elizabeth byłaby bezcenna gdyby to widziała:D Bardzo fajny rozdział, jestem ciekawa co dalej z wojną.

    OdpowiedzUsuń